Napisałem maila na Żytnią, powiedzieli, że koszt samego sprawdzenia to 20zł. Dodając do tego wysyłkę w obie strony, to rzeczywiście, tak jak pisał tom517, wychodzi w granicach 70zł. Od kilku dni sms-uję z tym feralnym sprzedawcą i już wiem, że na żadne skrupuły i skruchę z jego strony nie mogę liczyć. Gość idzie w zaparte i nie widzi w tym co zrobił nic niestosownego. Za aparat z takim przebiegiem powinienem zapłacić jakieś 7-9 stówek mniej w porównaniu do tego co zapłaciłem. Gość ma konto na allegro o nazwie "dekorer" (http://allegro.pl/show_user.php?search=dekorer). Niby same pozytywy, ale co z tegoTeraz mam dylemat: czy wysyłać na Żytnią i płacić jeszcze siedem dych, żeby tylko upewnić się, że zostałem oszukany, czy może dać sobie spokój, skoro tyle przepłaciłem i odpuścić. Nie wiem za bardzo jakie instrumenty mogę wykorzystać, żeby gościa w jakiś sposób skarcić/ukarać/dać nauczkę. Po dobroci widzę, że się nie uda.