-
Początki nałogu
Używam obecnie 40d i 1dmk1. Jedynkę biorę zawsze w plener, gdy możliwe jest ido 100-200-320, wyżej nie sięgam bo pojawia się brzydki banding, który trzeba usuwać w sofcie do odszumiania (zależnie jeszcze od charakteru sceny, jeśli jest jasno, jest ok). 40d biorę zawsze do wnętrz (iso 1600 czasami trzeba odszumić, ale jest dobrze) albo gdy potrzebuję po prostu lepszego powiększenia (mnożnik) no i ze względu na możliwość kadrowania.
To moje drugie 1d, poprzednie sprzedałem z pilnej potrzeby kasy, przez parę miesięcy miałem tylko 40d, potem znowu dokupiłem 1d, w idealnym stanie
Nawet draśnięcia na sankach, nie mówiąc o obudowie, hehe... Przebieg 160tys jak na jedynkę jest niewysoki. Wróciłem do jedynki, bo żaden korpus z dwucyfrowej serii nie da mi takich kolorów, AFu (z L-kami nie zauważysz momentu ostrzenia, dodatkowo wybór tylu punktów af), szybkostrzelności (jako że lubię eksperymenty ze strzelaniem do piwa czy balonów), specyficznej plastyki (jednak crop x1.3), pancerności (nie obawiam się, że w coś niechcący puknę) - nie oszukujmy się - 1000d przy jedynce to wydmuszka
, jak wspomniał ktoś wyżej, obrazek - żyletka, zwłaszcza dopalony lampką.
Póki co to body dobrze mi służy i nie mam zamiaru się go pozbywać, chyba że znowu funduszy zabraknie, ale już wiem, że będę wtedy płakał 
Moje akumulatory trzymają średnio po 500-600 zdjęć, nie czuję z tego powodu dyskomfortu.
Co do przeróbki ef-s'ów to naprawdę nic w tym trudnego. Adamem Słodowym nigdy nie byłem, a z tym szkiełkiem poszło gładko
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum