powiem inaczej... jedno z moich pierwszych "zleceń" było od koleżanki z pracy.. wszystko dogadane i ustalone. podjeżdżamy pod kościół, młodzi mają "chwilę dla siebie", ja nawiązuję kontakt z kierownikiem z pracy, który akurat przyjechał na ślub... ubrany, no właśnie, jeansy, koszula "jakaś-tam", półbut i kurtka skórzana.. ja tradycyjnie - koszula, krawat, kanty i marynarka... on do mnie "a coś ty taki odstawiony, przecież tylko zdjęcia masz zrobić....?".. ja odpowiedziałem "no niby tak..." dalszej konwersacji nie podjąłem.. zbił mnie swoim stanowiskiem, doświadczeniem i... no właśnie.. uważam, że nie ważne kto i nie ważne czy to na ślub, chrzest, pogrzeb... warto do tego miejsca przyjść z szacunkiem, wyrażanym zarówno w zachowaniu poprzez poszanowanie praw i zasad instytucji, jak i poprzez wyrafinowany ubiór, niekoniecznie Gucci, ale na pewno nie Convers'y i wytarty dżins.
#