Z życia wzięte - ostatnia sobota. Zajeżdżam na miejsce zlecenia, sympatyczna wieś dolnośląska. Wita mnie ojciec weselny. Mam na sobie strój służbowy wzmiankowany wyżej, a zatem czarne szruksy ( w cieniu było 30 stopnijasna koszula z długim. Ojciec weselny na mój widok: a pan fotograf to się NA PEWNO przebierał będzie....
![]()
Nie przebrałem się, a po godzinie z ojcem weselnym byliśmy w doskonałej komitywie mimo wyczuwalnego braku akceptacji dla braku garniaka i krawata.