Ja pierwszego aparatu, "rodzinnego" dorobiłem się jakoś w szkole średniej ;-) - jakiś półautomatyczny Kodak, który formalnie był brata i musiałem się nieżle naprosić, żeby go dostać do ręki ;-). Na studiach sprawiłem sobie full-wypas-automat z hipermarketu (panie, nawet sam przewijał kliszę!). Pod ich koniec - pierwsza cyfrówka, Fuji 2600Z. W 2003 - G5 i od tamtej pory zaczęło się bardziej "świadome" pstrykanie, w sensie czegoś innego niż "full automat i pstryk". Trochę ponad dwa lata temu 10D, 17-40. Jakoś latem 2004 załapałem bakcyla samolotowego i "kompleks krótkiej rury"... dalszy przebieg choroby znacie ;-)