PRO to może 5% rynku, reszta to amatorzy. Zaawansowani, początkujący... Część kupuje budżetowy sprzęt, a część semi-pro... ale za dużym rozmiarem tęskni niewielu. Miłośnicy ptaszków, bo i tak noszą wielkie tele, weselni bo muszą zrobić wrażenie na klientach, może jeszcze kilka nisz... reszta, chce mieć mały, lekki sprzęt o akceptowalnej jakości zdjęć. Jeśli akceptowalną jest tak z Canona 7D, to identyczną zrobi jakiś bezlustrzankowiec o takiej samej powierzchni matrycy.

Ceny... Micro4/3 na razie ma wysokie, bo jest popyt i chyba nie założyli wystarczających mocy produkcyjnych. Na Panasy trzeba czekac (szczególnie GF1 i naleśnik, podobnie 7-14). Gdyby ceny były niższe, trzeba by czekać jeszcze dłużej. Wszyscy, gdy przyszedł kryzys, ograniczyli produkcję i podnieśli ceny, a teraz dopiero zauważają małe zapasy i rozkręcają produkcję. W końcu Panas rozkręci produkcję, Olek dorobi się szybkiego AF, Samsung wypuści mniejsza wersję NX-a bez wizjera i gripu... A gdy pojawi się jeszcze jakaś konkurencja - ceny spadną. Wtedy nie da się utrzymać wysokiej marży, a przecież koszt wytworzenia takiego bezlustrzankowca jest tańszy niż lustra (podobny do kompaktu). Jest z czego schodzić. A jak jeszcze Olek wypuści coś na kształt analogowego Mju II, platikowego i mocno wykastrowanego, ale naprawdę taniego... wtedy co drugi własciciel lustra dokupi taki do kieszeni.

A co do kieszeni. Z zoomem rzeczywiście, troszeczkę za duży, ale z naleśnikiem taki EP-1 mieści się w bocznej kieszeni marynarki. Wiem, bo sprawdzałem. A wtedy drugi naleśnik do drugiej kieszeni, i mogę go zawsze zabrać ze sobą. Do pracy choćby, codziennie. Na każdy spacer. Problem może latem, gdy chodzi się w podkoszulkach, ale wtedy mogę zabrać go w "oldskulowym" etui.

Sam czekam na niższe ceny. Planowałem kupić jakiegoś G10 czy G11, LX3 czy Ricoha, ale pojawiło się małe micro4/3, i te kompakty straciły wtedy dla mnie rację bytu.