Jak dla mnie cala sesja fajnie pomyślana i zrobiona, światło mi się podoba i obróbka pasuje. To tyle,"...dziękuje dobranoc!"
Jak dla mnie cala sesja fajnie pomyślana i zrobiona, światło mi się podoba i obróbka pasuje. To tyle,"...dziękuje dobranoc!"
5dm2
Fajne, fajne..
A reprezentacja docelowa jaka? Jakiś fotoalbum, album. Może jakiś album z PRL? Ogólnie to fajne robili - takie plastikowo-gumowe okleiny, przeszycia, okładka przepleciona plastikową grubą żyłką, karty z porządnego, czerpanego papieru.
Kto tam znów rusza prawą? Lewa! Lewa! Lewa!
Nie będę się upierał ale zdjęcia ślubne jako element zupełnie zbędny i niepotrzebny po kilkukrotnym przejrzeniu lądują w albumie na półce aby po paru latach zamieszkać na pawlaczu lub innej skrytce. Tak, że nie ma mowy aby takie zdjęcia uległy zniszczeniu. Te bardziej wartościowe z podpisem np.: „Zakopane wiosna 1936” trzymane są w ramce i przeważnie pod szkłem. Jedyne złe co może spotkać takie zdjęcie to mogą je muchy obrobić ale ze szkła łatwo schodzi. Idąc Twoim tropem to obrazy namalowane XX i więcej lat temu powinny być obsyfione i wyblakłe? Przeca malowane były radzieckimi farbami a nie made in china ? Wracając do meritum to raczej te zdjęcia z dowodu powinny być zniszczone.
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
Moje zdjęcia ze ślubu cywilnego wyglądają znacznie gorzej niż prezentowane tu . Może dlatego że album z nimi był najlepszą zabawką moich dzieci. Niektóre zostały nawet zjedzone . A co do obrazów to np. prace impresjonistów wyglądają bardzo słabo. Pełne rozczarowanie. Nie warto stać w kolejce do Luwru. Wynika to z tego że mieszali farby których nie wolno mieszać z sobą . Np. żółci chromowej nie można mieszać z farbami zawierającymi siarczan ołowiu. Zdjęcia do katalogów robione były chyba zaraz po renowacji .obrazy po kilu latach są już szare. Wracając do zdjęć to kolory ORWO`wskich materiałów nawet w albumach się rozjeżdżają .
Ja tam jestem zdania, że impresjoniści mieszali głównie absynt z likierem i winem co u niektórych objawiało się nawet ślepotą. Mieszanie farb na niewiele się zda jeśli ktoś nie potrafi malować. A nawet jak to jak ma kaca to się ręce trzęsą a jak się napije to jest co jest. Popatrz na mistrzów choćby na Boscha. Gość znał uboczne działanie absyntu i nie kombinował wciągał grzybki i ziółka i malował tak dobrze, że jego obrazy od razu po namalowaniu inkwizycja paliła na stosie. O tym, że do Luwru szkoda stać w kolejce to wiadomo. Jak chcesz poszukać czegoś ciekawego to daleko poza jego granicami. Nie mniej miałem raczej obrazy malowane w latach 70 i 80 ubiegłego wieku.
Ja pominąłem ekstremalne przypadki niszczenia zdjęć. Zdjęcia ze ślubu mojego kolegi były tak dobre, że zjadł je pies razem z negatywem. Jednak stanowczo odmówiłem ich rekonstrukcji ponieważ nie mogłem ustalić, którą stroną psa ten ostatni został wyciągnięty.
Wracając do zdjęć to nie tyle winne jest ORWO co nasz krajowy papier fotograficzny. Sól żelazowa znajdująca się w wybielaczu wymagała ciepłej wody i długiego płukania. Jak została w papierowym podłożu to z czasem zdjęcia przybierały jej czerwono beżowy odcień. Ale to nie jest takie istotne bo większość zdjęć zawodowych w tamtym okresie wykonywano i tak na materiałach sprowadzanych z zagranicy. I taki już węgierski papier FORTE miał plastikowe podłoże. Ale i to nie ma w sumie znaczenia. Nawiązując do komuny inspiracji należałoby raczej szukać w studio fotograficznym bo to głównie tam wykonywano wtedy ślubne zdjęcia. Moda na plenery przyszła w drugiej połowie lat osiemdziesiątych.
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
Kurde blaszka! ślub brałem w 2001 roku i nie mieliśmy sesji w plenerze, tylko w studio z takimi genialnie kiczowatymi, landszefciarskimi tłami... Ech, ja to zawsze w zacofaniu...
Mi się sesja podoba, za zastrzeżeniami do smarowania brudem po fotkach :/ Gdybym to ja obrabiał, poszedłbym bardziej w kierunku polaroida i technikoloru, a nie przetarć i plam...
Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
Sergiusz, ta sesja to nie jest rekonstrukcja historyczna tylko wariacje na założony temat, a zdjęcia są nie dla zawodowców tylko normalnych ludzi dla których skrót myślowy stare=brudne/popękane/poplamione jest bardzo czytelny.
Nazywam się Piotr Knap, to i informacja że moje nazwisko można wyguglać nie jest zdaje się sprzeczne z 8 punktem regulaminu forum więc nie rozumiem czemu zostało to usunięte. Albo inaczej, rozumiem, ale powód jest dość żenujący
Dzięki za przypomnienie. Zawsze się znajdzie ktoś kto po drodze...http://www.canon-board.info/showpost...33&postcount=1 Ale jeśli już to ja bardziej identyfikuję się z tymi drugimi. :-D
Sławek- na poważnie i w skrócie. Impresjoniści to pierwsze ofiary rewolucji technicznej a głównie wynalazku zwanego fotografią. Przez poprzednie dwieście lat z hakiem dominował akademizm i stąd te braki w mieszaniu farb i nie tylko bo kierunek był raczej oszczędny w kolory a dominowała głównie zasada im większe wydarzenie tym większe płótno. Impresjonizm narodził się w wyniku buntu niedouczonych artystów gdy głód zaczął zaglądać im w oczy.
Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.
Nie zgodzę się !!!
Fotografia w tym czasie próbowała nieudolnie naśladować malarstwo a nie odwrotnie. Powstał nawet nurt fotografii piktorialnej która była czarno-białą wersją impresjonistycznego widzenia światła. Impresjonizm czerpał swą sztukę ze zdobyczy naukowych optyki fizykalnej. To właśnie rozwój fotografii, układy optyczne rozkładające promienie światła na widmo barwne napędzały impresjonizm. Zresztą, główna ich idea, że w przyrodzie nie ma ani bieli ani czerni przekładała się na tęczową paletę barw na ich obrazach.
Dzisiaj na takie połączenie żółci i zieleni jak u Moneta mówi się ,, jajecznica ze szczypiorem,, A co do głodu to impresjoniści w końcu doczekali się uznania ich sztuki i nawet Claude Monet zmarł jako bardzo zamożny człowiek. Rembrandtowi na przykład się to nie udało .