dobra, przebijam

moje 30D plywalo w Morzu Polnocnym niezbyt dlugo, bo te 50m dzielace mnie do upadajacego statywu pokonalem w tempie Bena Johnsona... niemniej nasiaknac zdarzylo.

aparat stal 2 dni na ksiazce na kaloryferze i "wysiakal". dziala do dzis jak zloto, ze jedynym defektem w postaci zwalonej lampy wbudowanej (wyciagniecie jej zawiesza body i wymaga OFF/ON). poza tym wszystko jest OK.