Praktycznie od początku zakupy Canona A60 pojawił się błąd E18 - ponoc bardzo popularny dla Canonow. Zacinanie sie obietktywu, zla praca zooma, niekontrolowane wylaczenie sie aparatu itp. Oczywiscie usterka byla zglaszana do serwisu na Zytniej 15 w W-wie i oczywiscie pisali, ze jest OK - wady nie stwierdzili !! Problem rzeczywiscie jest, bo czasami wystarczy, aby aparat troche polezal i dziala, potem znowu nie. Slowem czeski film. Po 4 krotnym powrocie z serwisu stracilem cierpliwosc. Tymbardziej, ze do Z. Sęczkowskiego z M&J Photo-Video (1 z 3 dystrybutorow Canona), a potem znowu do serwisu wyslany byl oficjalny list z adnotacja (podpisana !! + pieczatka), ze rzeczywiscie blad wystapil przy oddaniu aparatu. Zarowno pan Seczkowski, jak i serwis wydaja sie w ogole ten fakt ignorowac (czyt. olewac). Czy macie jakies pomysly na dochodzenie swoich praw na drodze sadowej ??? Droga przez konsumencki sad polubowny nie bardzo mi sie podoba, ale moze jest to dobre wyjscie na poczatek ?? Chodzi mi w najlepszym przypadku o zwrot rzeczywistych kosztów zakupu (chyba zwykle oferuja wg. aktualnego cennika, co w ogole uwazam za śmieszne i godne nagłośnienia) aparatu + karty pamieci lub w gorszym przypadku zamiane, ale mogą znów wcisnąć mi jakiegoś bubla, który najprawdopodobniej będzie odnowionym aparatem z "innego obiegu". Czy osoby mające jakieś doświadczenia w latach 2004-05 mogą opisać machinę tych podchodów, koszty, itp. ??
Dzieki serdeczne za odpowiedzi
teojab@chem.uni.torun.pl
Miras