Na wyjściu z aparatu fotka z 20D ma 3504 piksele na 2336 (jeżeli się machnąłem - to sorry, ale nie ma to żadnego znaczenia). Jak się pofatygujesz, otworzysz to zdjęcie w czymkolwiek i ustawisz przy takich wymiarach rozdzielczość 3956 DPI to będziesz miał 69 gigową fotkę.
Te Twoje 3956 DPI w 20D tak naprawdę nie wystarcza, żeby przygotować zdjęcie do formatu A4 w Rossmannie - bo tam chcą mieć rozdzielczość 400 DPI (przynajmniej chcieli jakiś czas temu). Takie A4/400 DPI ma ponad 40 mega i nawet Twój prototypowy 23 gigapikselowy 20D nie da rady bez chamskiej interpolacji.
Jeżeli Ci się Twoje fotki i odbitki podobają - to spoko. Prawdą jest, że dpi, które się wyświetla na dzień dobry po wyjściu z aparatu ma znaczenie ŻADNE. Ale jak zaczniesz nim manipulować w jakimś fotoszopie to już trzeba wiedzieć CO się zmienia, bo - wbrew temu co tu piszą - ma to wpływ na jakość wydruku/odbitki/druku. Łopatologicznie: Jeżeli zabawy z rozdzielczością powodują zmianę wagi zdjęcia w megabajtach - to znaczy, że zaczynasz interpolację, nieważne, w którą stronę.
Spróbuj teraz stworzyć plik RGB o wymiarach 3504 piksele na 2336 - jak z Twojego 20D - i o rozdzielczości 3956 dpi. Jeżeli uda Ci się stworzyć coś takiego mniejszego niż 60 gigabajtów - to poproszę o zrzut ekranowy.