Dawno mnie tu nie było bo zarobiony jestem po pachy i nigdzie nie jeżdżę

No ale ostatniej soboty pojechałem sobie pod namiot - pierwszy raz od chyba 11 lat

Było zimno (a to w końcu czerwiec!), strasznie wiało i warunki były bardzo zmienne, nad ranem popadał sobie nawet deszczyk...

Oto jakie miałem widoki:

1. Wieczór obdarował mnie co chwilę zmieniającymi się chmurami i kolorami...

2. Ostatnie promienie słońca pomalowały chmurki...

3. Sporo po zachodzie słońca... choć tak naprawdę to jasno było prawie jeszcze o 22:30 (jednak wysokość robi swoje..)

4. Wstałem sobie na wschód o 3:50... ale okazało się, ze wschodu nie ma No to poszedłem spać... Gdy się obudziłem po 5 świt obdarował mnie takimi widokami...

5. Potem przyszły gęste chmury...

6. Na odchodnym zrobiło się już całkiem ładnie

I to tyle czerwcowego łikendu...