Chciałem się podzielić pewnym doświadczeniem. Wczoraj wieczorem byłem świadkiem dość nieciekawej scenki na jednym z warszawskich osiedli (Mokotów - czyli w miarę bezpieczna i normalna dzielnica) przy placu zabaw dziecięcych. Przechodząc obok byłem świadkiem BARDZO ostrej wypowiedzi (to nie była dyskusja) jednej z matek pilnujących dzieci na placu w stosunku do dziewczyny, która stała za płotem z aparatem foto (Canon). Pojawiłem się tam już w trakcie "akcji", ale z tego co zobaczyłem mogę się domyślać, że dziewczyna robiła sobie zdjęcia bawiących się dzieci bez zgody rodziców. Epitety matki nie były zbyt wymyślne (widać była bardzo zdenerwowana) plus groźby wezwania policji. Cała scena skończyła się na tym, że dziewczyna z aparatem zaprzestała swoich akcji i odeszła - nie kasowała zdjęć.
Piszę o tym wszystkim bo bardzo często pojawia się hasło, że nie możemy fotografować, że ludzie nas gonią, że uciekają przed obiektywem. Ja jednak myślę, że sami jesteśmy sobie trochę winni. W dobie komunikacji masowej i globalnej wioski część z nas próbuje ratować swoją prywatność. Część się boi o swoje dzieci. I nie dziwię się. Boimy się, że ktoś wykorzysta nasz wizerunek wbrew naszej woli. Jednak też z drugiej strony - tłumy ludzi umieszcza swoje zdjęcia na naszej-klasie, gronie i innych portalach - bez świadomości skutków.
Naszła mnie taka refleksja, że człowiek z aparatem będzie za chwilę traktowany jak zbir (czasem jak idę ze swoim sprzętem to nie boję się o to, że go ukradną, a boję się, że zostanę napadnięty za to, że robię foty). A jednocześnie .... każdy w telefonie ma całkiem niezły sprzęt i robi zdjęcia i filmy na imprezach... A potem publikuje to w sieci.
Świat zwariował.

P.S. W moim odczuciu - dziewczyna, która robiła zdjęcia, powinna się zastanowić nad reakcją ludzi. Nie mam ochoty jej bronić.