Wiesz, wielokrotnie czytając o problemach za sklepami nachodziły mnie refleksje typu : to niemozliwe żeby sprzedawca strzelał sobie takiego samobója.. sam po negatywnych recenzjach omijam szerokim łukiem niektóre "sklepiki" .
to jest kompletny brak wyobraźni i myślenia w perspektywie dalszej niż dzisiejsze faktury i dzisiejszy zarobek. szczerze mówiąc jestem w delikatnym szoku po kontakcie ze "sklepem" fotoforma.
Zakładam że fotoforma wymyśliła sobie wariant następujący: klient jechał godzinę do nas przez zakorkowaną warszawę. OK. złupimy go dodatkowo na parę stówek przecież sie nie zawinie i nie odejdzie. przy tej kwocie kilka stówek dopłaty to nic. Otóz nie Panowie z fotoforma!!!.Odejdzie. i zawróci po drodze kilku kolejnych klientów.
napisze jeszcze że z mojej strony padła propozycja "negocjacji" mimo że to wbrew moim zasadom. poprostu w głowie mi sie nie mieściło takie zachowanie sklepu i sądziłem że normalni ludzie w przypadku takiego problemu siadają do rozmów i starają sie znależć rozwiązanie. w sklepie nie było żadnego klienta i można było spokojne porozmawiaći znależć rozwiązanie. Ale nic z tego. w sklepie fotoforma obowiązuje zasada :"bierz za ile mówimy albo spadaj i nie zawracaj gitary" .(oczywiście forma wprzekazania tej info była inna ale sens wypowiedzi pracownika dokładnie taki) Nie było żadnej propozycji wybrnięcia z zaistniałej sytuacji i rozwiązania problemu. SZOKmimo ża 100% winy było po stronie fotoformy.
Ostatnio edytowane przez Canion ; 18-02-2009 o 10:46
wrazenia z samego sklepu miałem podobne. ale nie zwracalem uwagi bo generalnie szedłem sfinalizować konkretną, wydawałoby sie prostą i uzgodnioną do końca sprawę czyli odebrać zamówiony towar.
rezultat taki że podobnie jak dark4blade te marne nascie K PLN pojechałem zostawić w innym sklepie . bardziej "for amatours" . widać "fotoforma for proffesionals" nie zawraca sobie głowy takimi drobnymi kwotami.
Trochę mi tak chodziło po głowie że ktoś się jakoś czepi mojego posta. Berta, napisałem przecież że są i pozytywne opinie ludzi i negatywne o tym sklepie, nie podważam ich. To prawda, nie wymagam i nie lubię jak co minute sprzedawca do mnie: "W czymś pomóc? Coś doradzić?". Jak coś będę chciał to się go spytam. Ale chce natomiast żeby mnie nie traktowano jak powietrze i się witano, tym bardziej że pierwszy sie witam i tym bardziej że to sklep. Nie wymagam żeby mi włazili w d...., ale jakiegoś szacunku, którego w tym sklepie nie uświadczyłem.
Propo tego że jeden pisze coś a potem zaczyna się lawina komentarzy to tak to już jest w całej naturze (np. autentyczna "lawina"). Po prostu większość ludzi mówi częściej z czego jest niezadowolona (co by to było jak by każdy np. kupujący nową puszkę, obiektyw, która/ry będzie bez wad pisał o tym na forum). A jak o czymś ktoś chce się dowiedzieć bo nic o tym nie ma to zapyta (mamy na forum wątki typu "Prosze opinie o sprzedawcy x/y).
Gdyby był np. jakiś wątek o jakimś sklepie, którego większość nie lubi, a ja odwrotnie miałbym z niego pozytywne wrażenie to napisałbym o tym.
Nie chce być złośliwcem który tylko narzeka i narzeka i wszystko mu nie tak... Po prostu, powiem szczerze, że trochę mnie uraziła ta obojętność do potencjalnego klienta, a do tego przyzwyczaiłem się do zupełnie innego traktowania w sklepach foto do których chodzę.
Fotoforma to nic innego jak "lepsze" FotoIt. I to jest ich blad, bo pod nowa nazwa mogli zaoferowac nowa jakosc.
Chyba jedynym powodem byla autoryzacja CP, bo wiadomo, ze FotoIt to sprzedaje raz tak, a raz nijak :-)
Nie no to jest wielki kaprys chcieć zapłacić kartą.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Jak tam wolisz, ale musisz się liczyć z tym, że to kosztuje. W ogóle dziwi mnie taka roszczeniowa postawa często tu prezentowana - najpierw szukanie najtańszych ofert jak to tylko możliwe, potem domaganie się rabatu ("Przecież zostawiam u was kupę kasy!"), a potem zdziwienie że sklep nie chce ponosić kosztów tego, jak to słusznie nazwałeś - kaprysu. Za 300 zł* to wolałbym nawet taryfą do najbliższego bankomatu jechać.
* To jest 3% od kwoty która w tym wątku padła, więc nie przesadzam
I don't pretend to understand Brannigan's Law. I merely enforce it
Tylko nie wiem czemu te swoje żale kierujesz do mnie. Ja nie mam pretensji że coś jest drożej jeśli obsługa jest OK. I dlaczego uważasz, że moja postawa jest roszczeniowa i szukam najtańszych ofert? Gdzie takie coś pisałem? Bo jeśli to były takie ogólne stwierdzenia to daruj sobie takie generalizowanie i wpychanie wszystkich do jednego worka.
Ja praktycznie za nic (mowa o większych zakupach) nie płacę gotówką - wszystko karta albo przelew. Sklepy w których muszę nieść pieniądze w zębach mnie nie interesują.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Część o płaceniu kartą kieruję do ciebie, reszta jest raczej ogólna, choć przyznam się że trochę złośliwości kieruję w kierunku pewnego kolegi z tego wątku, tego od "dziesięciu tysięcy".
Nie odbieraj tego tak personalnie, odpisywałem na twojego posta, ale chyba użyłem właściwej formy?Ja nie mam pretensji że coś jest drożej jeśli obsługa jest OK. I dlaczego uważasz, że moja postawa jest roszczeniowa i szukam najtańszych ofert? Gdzie takie coś pisałem? Bo jeśli to były takie ogólne stwierdzenia to daruj sobie takie generalizowanie i wpychanie wszystkich do jednego worka
Twoje prawo, zabronić nie mogę, wyrażam tylko swoje zdanie na ten temat.Ja praktycznie za nic (mowa o większych zakupach) nie płacę gotówką - wszystko karta albo przelew. Sklepy w których muszę nieść pieniądze w zębach mnie nie interesują.
Na takich transakcjach zyskują tylko banki, bo na pewno nie kupujący i również nie sklepy. A banki to ja do jednego wora z US i ZUS-em - instytucje pasożytnicze, które żyją lepiej niż ich nosiciele.
PS: W marketach też nie kupuję ;-)
I don't pretend to understand Brannigan's Law. I merely enforce it
No to bez sesnu bo temu koledze chodziło (co dość wyraźnie opisał) o to, że przez telefon mu podali inną cenę, a jak przyszedł do sklepu inną. Ja mam na to jedno słowo "gówniarstwo", a nie handel. I może w jednym masz rację bez sensu jest wyszukiwanie sklepików z najtańszą ofertą.
No i świetnie. Dla mnie możesz kupować nawet prosto ze statku jeśli Cię to zadowala płacąc w naturze.
BTW: ja też wyrażam tylko swoje zdanie na ten temat.
Ostatnio edytowane przez Kolekcjoner ; 19-02-2009 o 14:38
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner