na szczęście nie focę w górach...
A już poważnie: zgadzam się z Tobą, że to dodatkowe obciążenie, jednak w tej chwili za nic nie wróciłabym do czasów przed zakupem. Bo liczy się nie tylko ogólna waga, ale przede wszystkim wyważenie. Bez gripa, przy jednym uchwycie i jednym spuście migawki pod koniec dłuższego focenia nie byłam w stanie wykonywać pionowych kadrów - zwłaszcza kiedy miałam zapiete 70-200/2,8, a fakt, bardzo lubię to szkło. Bez gripa bardziej obciążona była prawa ręka, która ponadto jakby "wisiała" w powietrzu. Oczywiście można powiedzieć, że trzymałam aparat nie tak jak trzeba, niemniej było to męczące. Po zagripieniu komfort trzymania wzrósł ogromnie i nie jest już dla mnie kryterium wyboru kadru "czy utrzymam" albo "ale mnie łapa boli". A poza tym grip ma tę zaletę, że... zawsze można go odkręcić
I wcale jej się nie dziwię, ciężar większy, acz lepiej rozłożony, jest o wiele łatwiejszy do utrzymania.