Gdybym miał dziś kupować puszkę "entry level" to raczej było by to 450D, a podstawowym argumentem za jest AF (środkowy punkt krzyżowy dla obiektywów 2.8). LiveView i inne bajerki dla mnie nieważne.
Gdy różnica kilku stówek ma znaczenie rozglądałbym się za 400D zamiast 1000D.
1000D to może nie jest puszka marzeń, ale pozwoli za niewielkie pieniądze robić naprawdę ekstra fotki. W zasadzie jest to 350D w nowszym opakowaniu, a dobrze pamiętam, jak trzystapięćdziesiątka wzbudzała mój zachwyt parę lat temu.
PRZY OGRANICZONYM BUDŻECIE (dużymi literkami dla tych, którzy sugerują 40D i dodają "później się dokupi...") lepiej gorsza puszka i lepsze szkiełko. Rozumiem tych, którzy liczą się z każdym groszem. Dla nich rada:
1000D/400D + tamron 17-50 (a przy naprawdę skromnym budżecie kit IS) i róbcie zdjęcia!
Na marginesie:
Pierwsze co podniesie jakość Waszych fotek to Wasze umiejętności ich robienia, a drugie to umiejętność korzystania z Rawów (ich "wywoływanie" i wyciąganie z nich maksimum jakości). Dopiero, gdy w tych dwóch tematach osiągniecie wysoki poziom zobaczycie jak bardzo ogranicza Was sprzęt. Wtedy nie będziecie już zadawać pytań "jaki obiektyw kupić" i "czy lepsza jakość fotek z 40/50D".
Mam 400D i 40D. Nie widzę różnicy w jakości zdjęć. Podstawowa różnica to ergonomia, czyli wygoda użytkowania.