Cytat Zamieszczone przez Wats0n Zobacz posta
Z czysto ewolucyjnego punktu widzenia wszystkim heteroseksualnym samcom powinna być na rękę jak największa ilość homoseksualistów w populacji. Z jednego prostego powodu - samemu nie uczestnicząc w przekazywaniu genów pozostawiają więcej potencjalnych samic do pokrycia, a w konsekwencji - dają większe możliwości dla przekazania "naszych" genów.
Pisząc o homoseksualistach mam na myśli nosicieli chromosomu Y (czyli w sumie tych, którzy budzą najwięcej negatywnych emocji). Gniew burzyć mogą jedynie lesbijki (przez wielu facetów tak lubiane, na zdjęciach i filmach), które to z kolei swoją obecnością zmniejszają pulę samic chętnych do wydawania potomstwa.

Tak sytuacja by wyglądała, gdybyśmy kurczowo trzymali się praw rządzących przyrodą. Tych samych praw, do których tak często odwołują się obyczajowe konserwy. Dostrzegam tu jednak pewien dysonans. Gdzie tu logika?
Podoba mi się to rozumowanie Z tego punktu widzenia nawet propaganda homoseksualizmu jest korzystna dla populacji, bo eliminuje z puli genowej jednostki słabe i podatne na pranie mózgu. Tyle, że dokładnie tak samo można twierdzić, że prześladowania Żydów zwiększyły ich inteligencję. A Sparta upadła Bardzo możliwe, że jacyś inżynierowie społeczni się takim rozumowaniem kierują. Problem polega na tym, że cel nie uświęca środków, a inżynieria społeczna zazwyczaj przynosi rezultaty przeciwne do zamierzonych.

Inną sprawą jest to, że człowiek to nie jest zbiór genów, tylko jednak coś więcej. Nikomu przecież nie przychodzi do głowy, żeby co roku zabijać mniej inteligentną połowę społeczeństwa w celu poprawy gatunku...

Nie przeczę, że homoseksualizm może być zjawiskiem społecznie korzystnym. Przypuszczalnie, gdyby nie był, to dawno by zanikł. Dlatego walka z homoseksualizmem jest bezsensowna.