Myślę, że Sylwia nie była pierwszą i ostatnią osobą marząco o lustrzance. Zbierajmy dalej żeby mieć na porządny aparat i jakieś 2 szkiełka + lampę a marzyciel sam się pewnie znajdzie. Takie moje skromne zdanie.
Czy spełnienie marzenia 6-latki, polegającego na podarowaniu jej różowego aparatu jest mniej warte niż spełnienie czyjegoś marzenia o lustrzance z kompletem L-ek?