nie wiem jakie ksiazki czytasz, ale ja rzadko przekraczam 15 Euro za sztuke, a jesli kupuje cos drozszego (bo nie mam tu wyboru np. w przypadku ksiazek hiszpanskich) to to nigdy nie jest wiecej niz 25 Euro.
mowie o beletrystyce, bo albumy foto to inna kwestia.
ze wzgledow czasowych takich ksiazek przeczytam miesiecznie 2-3. daje to jakies 50 Euro miesiecznie przy zarobkach wynoszacych 2000 Euro. tylko dlatego, ze sobie te ksiazki chce kupic, bo w skali moich zarobkow to jest smiech na sali, a de facto jest to jakas tam zaplata za prace autora ksiazki. gdybym nie mial takiego podejscia to korzystalbym z biblioteki, obnizajac
koszt do smiesznych centow za jedna ksiazke.
przy czym w moim przypadku ksiazki realizuja de facto dwa hobby: czytanie i nauke jezykow. w jezykach, ktorymi posluguje sie plynnie, czyli po polsku, angielsku i niemiecku praktycznie nie czytam nic poza newsami w siecia poniewaz moj hiszpanski i niderlandzki nie sa az tak plynne, to to czytanie zajmuje tez nieco wiecej czasu (zwlaszcza moj nowy "ojczysty"
).
mysle, ze trzeba rozroznic pomiedzy zbieraniem ksiazek a ich czytaniem. czlowiek jest w stanie przeczytac ograniczona ilosc ksiazek w ciagu miesiaca i stosownie do tych potrzeb tyle na nie wydac. a to naprawde nie sa wielkie kwoty przy dzisiejszych zarobkach - nawet mowiac o polskiej sredniej krajowej (bo i ceny ksiazek w Polsce sa nizsze). a ze regal uzbieranych w ciagu 5 lat to koszt kilkuset czy kilku tysiecy zlotych... na tle kwot w corocznych PIT-ach to nadal jest bardzo tanie hobby
to chyba w druga strone trzeba pomyslec. jesli ktos jest zdolny w Polsce, to z samych umiejetnosci g* wynika. zbyt wiele w kraju nad Wisla odbywa sie w klikach, gdzie osoba z zewnatrz nie ma szansy powodzenia.
o braku poszanowania dla pracy fotografa nie bede sie rozpisywal. ostatnio fajnie o tym napisal czlowiek na Fotopolis: http://www.fotopolis.pl/index.php?n=7274 i mysle, ze to daje duzo do myslenia