Prosisz-masz. Oto dlaczego przesiadłem się na 40D z 400D. Robię sport zatem:
1. przesiadka z 3 fps na 6,5 fps.
2. IMHO szybsze ustawianie AF
3. Blokowanie AF jednym przyciskiem, istotne w piłce w której zdarzają się pojedynki 1 na 1 w narożnikach boiska.
4. Aparat po zapełnieniu bufora "nie zamyśla się", nadal robi zdjęcia tylko wolniej. 400D w serii czasami stawał na kilka sekund.
5. ISO 3200, czasami na pewnej hali muszę użyć.
6. IMHO lepsza współpraca z obiektywami klasy L
A poza tym:
- Większy rozmiar, mam duże łapy.
- LiveView
- wydaje mi się że 40D daje ładniejsze zdjęcia, ale to może moja autosugestia.
Ja mam 400D ale tylko dlatego ze wcześniej nie bylo mnie stać na xxD, kase pakowalem w szklarnie. Za niedługo przesiade sie albo na 40 albo na 50D. Moja rada jest prosta jeżeli dopiero zaczynasz to kup amatorska puszke i jak najlepsze obiektywy (L) a jeżeli juz cos popstrykałeś i wiesz czym to sie je to szkoda nawet myslec o 400 czy 450.
Testowałem 40D i jak dla mnie jest o niebo lepsze od xxxD
Fotografuje rajdy, ptactwo i krajobrazy (ludzi staram sie nie kaleczyć moimi fotami)
https://www.facebook.com/fotokopacz
No więc do tej pory padły tylko chyba 3 konkretne róznice po między tymi puszkami i to moim zdaniem nie kluczowe.
Więc wychodzi na to, że róznica jest naprawdę niewielka....
40D bralbym dlatego ze:
1. AF - znacznie szybszy
2. ISO - duzo mniejsze szumy
3. Korpus - solidny i pewny uchwyt
4. Predkosc - 6,5 fps
5. W koncu jest drugi wyswietlacz LCD do podgladu parametrow - dla mnie to bardzo istotne
6. matówka
Minus
to wyswietlacz LCD na ktorym ciezko rozpoznac czy fota jest ostra czy nie
https://www.facebook.com/fotokopacz
Czytając posty uczestników tej dyskusji odnoszę wrażenie, że faktycznie nie ma wielkiej różnicy pomiędzy 450/400D, a 40 D (sam, niewiele mogę na ten temat powiedzieć, bo żadnego z wymienionych trzycyfrowych korpusów nie miałem nawet w ręku). A skoro nie ma wielkiej różnicy, to : "po co przepłacać".
Dyskusja ta nasuwa mi jednak skojarzenie z historią, którą Wam opowiem :
Jakiś czas temu kupiłem sobie samochód.
Zupełny przypadek zrządził, że prawie w tym samym czasie mój rodzony brat kupił sobie samochód tego samego koncernu, ale model o klasę wyższy. No, co tu dużo gadać, był to "flagowy" model tego koncernu. Oba nasze auta były wyposażone w identyczny silnik i podobnie wyposażone.
Myślę więc sobie tak : Eee tam, auto niewiele od mojego lepsze, niewiele większe (osiągi ma nawet gorsze, ze względu na większą masę przy tym samym silniku), a na dodatek więcej pali i sporo więcej kosztuje.
I tak sobie myślałem, aż do momentu, gdy nadarzyła mi się okazja pojeżdżenia samochodem brata.
Pozdrawiam,
Pirx