arturs, fotobronx - każdy kto ma wiedzę, a my akurat mieliśmy, że jest popełniane przestępstwo ma obowiązek to zgłosić w interesie klienta i własnym, nie wypominając o interesie państwa, które traci na podatkach a więc w waszym interesie o ile jesteście obywatelami tego kraju. To nie jest donos tylko oficjalne zawiadomienie wysłane z ramienia dystrybutora sprzętu. Słowo konkurencja już dawno przestało istnieć w naszej branży, teraz to jest głównie współpraca w tej jak i innych kwestiach. Są firmy uczciwe, istniejąe na rynku od ponad 10 lat, dające zatrudnienie, płacące podatki i są firmy japnfoto. Tym trudniej jest utrzymać się na rynku bo jak widać polacy kierując się zwykle ślepym pędem gdzie taniej.
Jeżeli widzę oszustwo działam, jeżeli się pali dzwonię po straż, jeżeli kradną na policję. To są dla mnie imperatywy. Jeżeli ktoś nazywa mnie wrednym donosicielem w tej sytuacji, to on problem z systemem wartości, nie ja. Jeśli chodzi o foto-tipów tam sytuacja jest z góry jasna i wszyscy wiedza o co chodzi, tutaj od początku było to oszustwo. Nie znam śrdowiska foto-tipów ale gdyby zaczęli donosić na siebie o ile skuteczne by to było, to sami by stali się ofiarą własnych działań.
Dlaczego piszę dopiero teraz, że zgłaszałem? Jako ciekawostkę i może dlatego, że warto robić takie rzeczy. Nie pisałem wcześniej bo nic się nie wydarzyło w tej sprawie więc nie miało to sensu. Poza tym rozmowa ze sklepem o konkurencji z założenia wydaje się bezsensowna, dokąd klient nie zmieni systemu wartości ale na to, jak na zachodzie, potrzeba przynajmniej pokolenia i jeszcze kilku takich sklepów japanfoto. Jeśli sięgnąć pamięią japanfoto nie był pierwszy, ale chyba najbardziej spektakularny.
-------------------- za TVNem:
Oszuści internetowi przez kilka miesięcy cierpliwie budowali markę i zyskiwali renomę wśród internetowych sklepów ze sprzętem fotograficznym. Przed świętami - kiedy zebrali najwięcej zamówień - zamknęli działalność i zniknęli z setkami tysięcy złotych oszukanych klientów - donosi poniedziałkowy "Dziennik". Po pieniądzach i oszustach ślad zaginął.
- Na razie zgłosiło się około setki poszkodowanych, ale od tygodnia telefon w komendzie dzwoni bez przerwy a na forach internetowych huczy od komentarzy oszukanych - mówi gazecie rzecznik zabrzańskiej policji Marek Wypych.
Nieoficjalnie mówi się, że pieniądze liczone są już w setkach tysięcy. Najbardziej zdesperowani klienci założyli forum poszkodowanych przez firmę.
Wyjątkowo sprawi oszuści
Sklep internetowy Japan-Foto z Zabrza przez siedem miesięcy terminowo wywiązywał się z zawieranych transakcji. W razie opóźnień hojnie rekompensował swoim klientom ich zniecierpliwienie. W końcu grudnia firma zmieniła "strategię". Do 22 grudnia zbierała zamówienia, a po tym okresie oszuści zniknęli wraz z wpłaconymi na ich konto pieniędzmi oszukanych internautów. Aby zmylić czujność swych ofiar przez kilka dni odpisywali na e-maile z reklamacjami dotyczącymi nieotrzymanych przesyłki. Winę za spóźnioną dostawę zwalali na pocztę i firmy kurierskie.
Pierwszy taki "przekręt"
- Ci ludzie zdają sobie sprawę, że jeśli straty wyniosą np. milion złotych to grozić im będzie nawet do 10 lat pozbawienia wolności - powiedział karnista z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Kruszyński.
Skala "przekrętu" zabrzańskiej firmy zadziwia znawców przestępstw w cyberprzestrzeni. - Jestem pod wrażeniem planu i cierpliwości oszustów. Nie spotkaliśmy się jeszcze z czymś takim w Polsce - powiedział dal "Dziennika" Zbigniew Engiel z firmy Mediarecovery, która zajmuje się informatyką śledczą.
Jego zdaniem można się domyślać, że w sprawę mogła być zamieszana mafia, która coraz częściej ze świata realnego przenika do wirtualnego.
kg//kwj