Czy aby na pewno? Nie jest czasem tak, że to np. przysłona może określać kształt bokeh'a? Z drugiej strony wiem, że czołowy otwór obiektywu również, bo przecież wystarczy wyciąć w dekielku np. trójkąt i gotowe. Ważny jest chyba kształt najmniejszego otworu w całym układzie i to jeszcze uwzględniając wszelkie pomniejszenia/powiększenia po drodze... Czy to się czasem nie nazywa źrenica układu?
Ja to widzę tak, że obiektyw może sobie nawet pozostać okrągły na zewnątrz dla wygody trzymania, tyko robi się lżejszy po odcięciu okrągłych marginesów soczewek. (Tak wiem, że bezwładność ciężkiego szkła to naturalna stabilizacja, ale marketing wszystko potrafi ludziom wmówić ;-)) Więc jeśli przyjmiemy, że w prostokątnym obiektywie przysłona pozostaje okrągła i jest jednocześnie najmniejszym otworem w całym układzie, to chyba bokeh mamy ok?
Przykład z cegłą jest bardzo obrazowy, ale nijak nie mogę go dopasować do optyki...??: Jakieś wskazówki?
Na razie nie odpuszczam pomysłu, bo chyba miło sobie pogdybać o kątach prostych w hydeparku? ;-)