Może tydzień temu udało mi się szczęśliwie kupić Canona A-1 wraz z dwoma obiektywami na allegro.
Body jest starsze niż ja, spodziewałem się więc drobnych usterek. Wg. sprzedawcy "leżało w szafie", i na to, szczerze mówiąc, wyglądało po odpakowaniu. Odczyściłem, przestrzelałem kilka razy na sucho, wsadziłem film i zaczęły się schody.
Dla niezaznajomionych ( :] ): aparat ma elektroniczny pomiar światła, przedpotopową automatykę doboru przesłony/czasu, film oczywiście przewija się ręcznie. wg. instrukcji body nie ma prawa zadziałać bez baterii (sprawdziłem - to prawda).
Sytuacja wygląda tak: czasami po naciśnięciu spustu zdjęcie robi się jak najbardziej prawidłowo, a czasami nie. Po przewinięciu klatki (i naciągnięciu migawki i lustra) można sobie dusić spust do oporu bez żadnej reakcji ze strony aparatu. Lustro i migawka pozostają w totalnym bezruchu, kontrolki w wizjerze jakby lekko przygasają (czasami też im się miesza) a aparat wydaje elektronicznie brzmiące brzęczenie o wysokim tonie.
Najpierw niczym się nie przejmując naciągałem ponownie migawkę (Bogu dzięki w A-1 jest opcja multiekspozycji), czasami po jednym razie aparat zaskakiwał i poprawnie robił zdjęcie, a czasem po 15 razach nie wykazywał żadnej reakcji.
Czasami udawało mi się odpalić migawkę 15 razy z rzędu (w krótkich odstępach czasu), a wystarczyło odłożyć przewinięty aparat na półtorej minuty a po ponownej próbie naciśnięcia spustu - oczywiście zero reakcji. Myślałem więc, że to po prostu któraś ze sprężyn traci naciąg (czy to w ogóle możliwe?).
Później zaciekawiło mnie to brzęczenie, zaobserwowałem, że jeżeli aparat nie reaguje na spust, to wystarczy go wyłączyć, odczekać 10 sekund (bez dotykania którejkolwiek z mechanicznych części), włączyć a później albo działa, albo i nie. To taka rosyjska ruletka z trzema kulami.
Bateria (którą dostałem z aparatem), wydaje się sprawna (co najważniejsze to samo mówi kontrolka na aparacie). Wygląda na to, że to mimo wszystko awaria elektroniki, na co dodatkowo wskazuje popsuty samowyzwalacz.
Siedzę nad tym aparatem od trzech dni, dotknąłem już chyba każdej części, której można dotknąć bez rozkręcania (i to w różnych kombinacjach). Nie ukrywam, że potwornie denerwuje mnie to co się z nim dzieje. Zastanawia mnie też ile może kosztować naprawa i co tak naprawdę jest zepsute.