Witam...
Kiedyś na sylwestra spadł mi aparat olek 2500L (takie fajne cyfrowe lustro)
i lampa rozsypała się w kawałeczki, body też sie połamało w kilku miejscach...
Ogólnie straszna tragedia, i jeszcze do tego widziałem jak leci i nic nie mogłem zrobić....
Zawiozłem do serwisu w Warszawce i czekałem (zbierając fundusze na drogą naprawe)
Po tygodniu zadzwonili że aparacik jest "zdrowy" a naprawa kosztuje jedyne 220zł..........
Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony!!!
To tyle moich doświadczeń z serwisem, ale wiem, że elementy "body" prosto z japoni dostali (i wystarczyło im zaledwie 7dni.....)
Teraz wiem, że można przy odrobinie dobrej woli i chęci dokonać CUDU.
Niestety na Żytniej cuda nie zdażają zbyt często......