Praga, faktycznie - zawsze jest warta przyjazdu. Z drugiej strony koszt wysyłki kurierem dzisiaj już nie przewraca (np. Masterlink życzy sobie ~ 23 Euro za paczkę do 10 kg).
Pozdr.
Praga, faktycznie - zawsze jest warta przyjazdu. Z drugiej strony koszt wysyłki kurierem dzisiaj już nie przewraca (np. Masterlink życzy sobie ~ 23 Euro za paczkę do 10 kg).
Pozdr.
No jakbym widział siebie parę m-cy temuZamieszczone przez rev
![]()
Fachowiec, któremu trafiła się "moja sprawa", podrukował mi tych elektrokardiogramów cały plik, żeby mi udowodnić, że mój 20D ostrzy w punkt z ich referencyjnym 85/1.8 i z moimi szkłami.
Tylko co z tego, skoro cały czas z moimi szkłami widziałem na fotkach kilkucentymetrowy BF? Te wydruki od tamtej pory nie stanowią dla mnie żadnego dowodu. Ważniejsze są oczy i wynik na zdjęciach.
Parę dni się z nimi użerałem i udało się. Po prostu byłem upierdliwy jak cholera i, żeby się mnie w końcu pozbyć, włączył się w sprawę inny technik, po rozmowie z którym zorientowałem się, że miał właściwe podejście do tematu oraz klienta i następnego dnia... BF zniknął :grin:
Po prostu postawiłem sobie za cel "zmęczyć materiał" z pełną kulturą![]()
Tu u Ciebie widzę, że poszło na noże. Klienci są różni. Sam przez lata miałem do czynienia z obsługą bezpośrednią klientów i musiałem się nauczyć, że "klient ma zawsze rację". Naładowanego i nabuzowanego klienta trzeba było umieć rozbroić jak bombę, żeby go nie stracić. Poza pewnym podejściem psychologicznym potrzebne do tego jednak są też kompetencje i dobra wola. Tego wszystkiego, w Twoim przypadku, serwisowi zabrakło.
Takie chamskie wyrażenie, że:
jest nie do pomyślenia. Gdyby coś podobnego padło z ust któregoś z moich ludzi, musiałby on niestety poszukać sobie szybko innej pracy. Krótka piłka.bedzie chodzic do serwisu tyle razy ile bedzie trzeba ile pan to uzna za słuszne...
Ale jest to relacja jednej strony. Czy nie zbyt pochopnie wydajesz sąd?Zamieszczone przez p13ka
Ja mniej wierzę autorom tego wątku. Dlaczego? Osobiście znam ludzi, którzy potrafią spieprzyć każdą, nawet najprostszą sprawę. Wchodzi gość i z buta wali w recepcję, od przygłupów wyzywa serwisantów, bo on klient, bo on najważniejszy, prawie pępek świata. Bo jego wycackany i wyoszczędzany sprzęcik zawiódł. Nic go nie obchodzi, on klient nasz pan, i potrafi to pokazać.
Panowie, którzy pracujecie w usługach, ilu takich spotykacie tygodniowo?
Rozumiem, że masz jakieś dowody na to co piszesz. Bo zarzucasz nam kłamstwo i chamstwo. Byłeś tam, że wiesz coś o wyzywaniu? My byliśmy w troje z Elą i Vitezem. Kto z nas wyzywał?Zamieszczone przez kocis
Jarek
@kocis - sprawiasz wrażenie jakbyś nie chciał zrozumieć całego "procesu" przez który przeszła koleżanka Jarka wraz z nim i Vitezem, albo... Twoje miejsce pracy znajduje się na Żytniej![]()
Przecież nie będę tu prowdzić śledztwa "co kto powiedział". Człowiek napisał i do tego się ustosunkowuję. Nie mam powodu, żeby podchodzić do tej relacji z niewiarą. Jeżeli tak było, jak rev napisał, to dla mnie zacytowane wyrażenie jest chamskie.Zamieszczone przez kocis
W usługach bankowych spotyka się różnych klientów. Konkurencja jest ostra na rynku więc nie ma zmiłuj. Bez klientów można pakować manatki.Zamieszczone przez kocis
Ostatnio edytowane przez p13ka ; 24-11-2005 o 10:58
Ja ci powiem tak ... spedzilem troche czasu pracujac w serwisie i sklepie w bardzo dużej aczkolwiek dosyc niepoważnej firmie. Generalnie jesli wykonujesz swoja robote solidnie i znasz sie na tym co robisz nie ma problemu z klientami bo i jednej i drugiej stronie zalezy na naprawie sprzetu. Podstawowa sprawa jest sluchanie klienta i chec rozwiazania jego problemu a nie wywalenia za drzwi z glupim wykresem. To calkiem niewiele biorac pod uwage ze sie bierze za to jakas kase.Zamieszczone przez kocis
Zdarzaly sie oczywiscie nieprzyjemne sytuacje wynikajace jednak przede wszystkim z beznadziejnosci serwisow od ktorych bylem zaleznym glownie Sony i HP no i serwisu centralnego mojej firmy. I wcale sie takim ludziom nie dziwie. Serwis Sony jest tak totalnie beznadziejnym miejscem ze szkoda gadac. Ich nie tylko nie interesuja klienci indywidualni ale tez firmy z ktorymi maja podpisane umowy. Jesli uwazasz inaczej widac ze masz o tym tylko ogolne pojecie (chociaz moze ostatnimi czasy to sie poprawilo w kazdym razie nie zmienia to stanu ktory mial miejsce jeszcze calkiem niedawno)
I dopiero na koncu jestem w stanie wymienic osoby ktore wchodzac byly juz negatywnie nastawione. Takie zdarzaly sie u mnie powiedzmy w ilosci jednej na miesiac (ublizaly mi bez powodu, grozily uszkodzeniem itp). Oczywiscie takie zachowanie w zaden sposob nie poprawialo ich sytuacji bo mnie obowiazywaly stosowne procedury i przede wszystkim nowe prawo gwarancyjne ktorego oni nie znali. Stawalem sie za to mniej pomocny i dostawali za swoje chamstwo maksymalny czas oczekiwania na realizacje gwarancji bez zadnych uslug dodatkowych ktore swiadczylem za darmo osobom milym.
Raz tylko mialem przypadek kiedy to z mojego braku wiedzy i bardzo nieregularnych objawow uszkodzenia zmusilem klienta do chyba 6 czy nawet 8 wizyt. Gdzies pod koniec ten naprawde sympatyczny i cierpliwy Pan (pozdrawiam go jesli to czyta) wyjechal na mnie przez telefon i prawde powiedziawszy mial racje. Na szczescie w koncu udalo sie problem rozwiazac a on co ciekawe jeszcze przed tym faktem przyjechal i przeprosil za swoje zachowanie.
Tak czy inaczej opinie ludzi o serwisie na Żytniej wcale nie ustawiaja ich w szeregu serwisow powaznych i kompetentnych. Gdyby to byla jednorazowa skarga to rozumiem ale takie jaja powoduja ze czlowiekowi faktycznie moga puscic nerwy szczegolnie jesli chodzi o sprzet warty kilkanascie/dziesiat tysiecy zł.
Czyli jak kupuje się "puszke" i" graty" za kilka-kilkanaście tys. to mają one działać nie tak jak powinny, a tak jak sobie to serwis wymyśli?Zamieszczone przez kocis
Czyli, jeśli kupuje się towar znanego producenta to trzeba prócz parametrów sprzętu brać pod uwagę "czynnik ludzki" w autoryzowanym serwisie?
Czyli, jeśli kupuje towra znanego producenta to powinienem zwiększyć u siebie % tolerancji na ludzi probujących mnie olać i wmawiających mi rzeczy, o których wmawiającemu wydaje się, że ma pojęcie?
Przytaczasz tu rózne śmieszne rzeczy ( kawały, uszcypliwości ) więc i ja pozwole sobie na to:
Ciekawe jak zareagujesz na informacje od swojego dziecka ( sprawdzić czy nie ksiądz)
- Tato dostałam jedynke z matematyki.....ale reszta klasy też dostała......!!!!
Obchodzi Cię reszta klasy czy Twoje dziecko? ( sprawdzić czy nie ksiądz)
Niewiele mnie obchodzi zdanie serwisu, że się z czymś spotyka pierwszy raz lub o czymś pierwszy raz słyszy, ponieważ nie znaczy to że coś takiego nie istnieje.Świadczy to tylko jak już ktoś wcześniej napisał o tym że pracownicy serwisu chcą " odwalić 8 h i doma "
Ponieważ również nie jestem zwolennikiem rozwiązań "bluzgająco-krzyczących" zawsze staram się sprowokować do takich działań strone przeciwnąi to mi się udaje
.
Na potwierdznie tych słów historia której doświadczyłem
Kiedyś pewna firma ubezpieczniowa starała się oddalić sprawe wypłaty odszkodowania za zalany sufit, powołują się na zapis w umowie o tym że płacą za zalanie dachu tylko w przypadku "deszczu nawalnego". Nie robiłbym afery, Pan który napisal takie uzasdnienie kilka dni wcześniej w obecności mojej żony, rozmawiając z kierownikiem technicznym osiedla (zalanie na skutek błędów w sztuce dekarzy spółdzielni) mówi,ł że nie ma sprawy nastąpi cejsja polis, i tak jak już było 2 razy wcześniej sprawa bedzie zalatwiona. Po kilku dniach "zapomniał" co mówił na na grzeczne i monotonne przypominanie jego własnych słów zaregował wulgarnym i chamskim zachowaniem które zakończył rzuceniem słuchawki. Stwierdzając, że dalsza rozmowa ż tym Panem nie ma sensu, zadzwonilem do biura i zapytalem w jaki sposob można złożyc odwołanie od decyzji. Oschłym tonem poinformowano mnie co i jak trzeba uczynić, następnie zadałem pytanie gdzie i w jakis sposób można złożyć skargę na zachowanie ich pracownika. Ton głosu zmienił się według mojej skali o jakieś 27 jednostek słodyczy do góry i zaproponowano mi w dogodnym dla mnie terminie spotkanie z dyrektorem. Pojechalem tam mocno "naładowany", ale dyrektor zawiódł na całej linii bo zanim zdążyłem wylać kubeł żali (żalów?) powiedział " płacimy" i za mniejsze straty niż poprzednim razem zaplacili więcej niż za 2 razy razem wzięte.
Tyle tylko, że na Ich rynku konkurecja wielka........
Tak więc dyplomacja popłaca, ale za robienie z klienta (stanowiącego bądź co bądź podstawę istnienia tak Canona jak i serwisu na Żytniej) "idioty" tylko dlatego że domaga się aby sprzęt który kupił działal tak jak powinien jest godne najwyższego potępienia.
Może słanie skarg do Canon Polska na serwis na Żytniej spowoduje powstanie konkurencji dla Żytniej pod auspicjami Canon Polska?
Tak się tylko romarzylem................![]()
Ostatnio edytowane przez raaf ; 24-11-2005 o 14:21
No jakby w ciągu tygodnia CPL dostał 200-300 skarg na piśmie to może by się w końcu zainteresowali co się tam dzieje...
( a to jest do zrobienia... jest, prawda?)
EOS is SILENCE
"Enjoy the silence."
---
Wróciłem...!
analog & digital / black & white / calm & easy...
Z całą pewnością TAK !Zamieszczone przez Silent Planet