Chodzi mi o to, że rozumiem dlaczego np. Kościół odmawia ateiście udzielenia ślubu. A nie rozumiem dlaczego np. ma prawo odmówić zezwolenia fotografowi/kamerzyście (nawet ateiście). Dla mnie to nie jest równorzędna sprawa. Ateista ślubu brać nie musi a foto ma zlecenie i koniec. Jeśli potrafi się zachować w miejscu świętym to dlaczego Mu odmawiać? To tak po przemyśleniach po KURSIE
PS. Jeśli zareagowałem zbyt gwałtownie (mam nadzieję, że nie ) to wybacz... jakoś tak się dziwnie nerwowo czuję jak pomyślę, że jutro do pracy po dwóch tygodniach nieróbstwa

EDIT: Xsardas był szybszy... ale ode mnie dzisiaj wszyscy są szybsi