A ja miałem taką sytuację. Fociłem w kościele chrzest wszystko było omówione z księdzem i to, że nie mam pozwolenia i to, że wiem jak się zachować. Zdziwienie nadeszło wtedy gdy po zakończeniu liturgii podszedł do mnie jakiś młody ksiądz i zapytał o ledigimację. Kopara mi opadła bo z jednej strony dogadałem się z proboszczem, że takiego dokumentu nie posiadam a z drugiej strony ten młody który patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami i czekał na papierek. Czułem, że praca się dla mnie skończyła a kulminacja chrzcin przede mną. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie mam legitymacji, za to mam pozwolenie proboszcza. Wymiana spojrzeń i uśmiech ze strony młodego. Ot zażartował sobie ze mnie. :-D