Nie potrafią się zachować w kościele?
Fotograf ślubny, zanim zrobi choć jedno zdjęcie w kościele, musi zrobić kurs w diecezji. Księża uczą, jak trzeba zachowywać się w trakcie uroczystości. Zaświadczenie z odbytego kursu obowiązuje w całej Polsce bezterminowo. Wyrabiane w Sosnowcu straciły jednak ważność. -Niemożliwe! - oburzają się fotografowie. -Tak, bo macie wybiórczą pamięć i nie wiecie, jak się zachować w świętym miejscu - odpowiadają księża. Kurs jest do powtórki!
Krzysztof Piechniczek z Zabrza, przyjaciel Pauliny i Łukasza - oboje z Dąbrowy Górniczej, miał robić zdjęcia na ich ślubie. Zaplanowali go na 6 czerwca. Większość przygotowań mają już za sobą. Zarezerwowali salę weselną, wybrali menu, zamówili kapelę, właśnie rozsyłają zaproszenia. Myśleli, że reszta przygotowań pójdzie im już z górki. - Wtedy ksiądz, który ma poprowadzić ceremonię naszych zaślubin powiedział, że nasz przyjaciel nie może zrobić nam zdjęć - żali się Łukasz. - Do Krzysztofa mamy całkowite zaufanie, widzieliśmy, jakie piękne zdjęcia z uroczystości potrafi wykonać. Nie wahaliśmy się zaprosić go na naszą uroczystość. Teraz mamy problem i kłótnię z księdzem - dodaje Paulina.
Poszło o dokument. Od kilku lat w Polsce obowiązują Wskazania Komisji Episkopatu Polski do spraw Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego, dotyczące fotografowania i filmowania podczas celebracji liturgii. W wydanym w 1994 roku dokumencie można przeczytać m.in.: „Zawodowi fotografowie i operatorzy sprzętu audiowizualnego, którzy - okazjonalnie lub na sposób stały - zamierzają wykonywać swoje czynności podczas celebracji liturgii, są obowiązani uprzednio ukończyć specjalny kurs, zorganizowany przez Diecezjalną Komisję ds. Liturgii oraz otrzymać pisemne upoważnienie miejscowej władzy diecezjalnej."
Kurs, który co jakiś czas organizuje diecezja sosnowiecka, kosztuje ok. 100 zł. I nie chodzi tu o techniczne zasady wykonywania zdjęć. Księża w trakcie warsztatów nauczają, jak fotograf ma się zachowywać podczas celebracji liturgii: gdzie stanąć, czego nie zasłaniać, kiedy nie włączać lampy błyskowej, w co się ubrać. Zaświadczenie z odbytego w Sosnowcu kursu było bezterminowe. Piechniczkowi się jednak...skończyło. - Nagle księża zmienili zasady. Stwierdzili, że fotografowie nie umieją zachować się w kościele i kurs traci ważność. Można zaświadczenie oczywiście odświeżyć i znów robić fotki, w tym celu jest potrzebny jednak następny kurs! Znów taki sam! - oburza się fotograf.
Piechniczek zdjęcia ślubne robi tylko najbliższym znajomym. Fotograficzka Joanna Siwiec jest natomiast profesjonalistką. Uważa, że konieczność powtarzania kurs to jawna niesprawiedliwość. -Do czasu wyrobienia kolejnego papierka nie będę mogła wykonywać swojej pracy. To mi zakrawa nawet na łamanie ustawy o swobodzie wykonywania działalności gospodarczej - żali się i zapewnia, że nigdzie indziej poza Zagłębiem nie ma wymogu powtarzania raz przebytego szkolenia. -Nawet ktoś, kto zaświadczenie wyrobił w Warszawie, bez komplikacji może wejść do każdego kościoła w Sosnowcu. Ten, co wyrabiał je na miejscu, już nie. Mimo iż po zapisaniu na kurs przekonywano nas, że ma charakter bezterminowy - oburza się Siwiec.
Ksiądz Jarosław Kwiecień, rzecznik diecezji sosnowieckiej uważa jednak, że winni są sami fotografujący. -Wielokrotnie na widok fotografa musiałem ugryźć się w język. Raz pani od zdjęć była w miniówie i żuła gumę, innym razem fotograf mało nie staranował księdza. Kurs wymaga powtarzania, bo robiący zdjęcia nie potrafią się w kościele odpowiednio zachować. Niektórym poszczególne etapy liturgii tłumaczyć trzeba łopatologicznie - wyjaśnia ks. Kwiecień.
Milena Nykiel
Napisz do autorki:
redakcja@e-sosnowiec.pl
Więcej w „Wiadomościach Zagłębia"