Drodzy forumowicze, zgadzam się, że nie powinno się robić zdjęć podczas homilii, choć to bardzo dobry moment, by uwiecznić młodą parę unieruchomioną, która niemalże zapozowałaby tak jakby się chciała zaprezentować. Ale homilia to nie sesja fotograficzna, to słowo kierowane do nich, na którym muszą oni skupić uwagę. Podniesienie również nie wskazane, chociaż pięknie wychodzi para w chwili zadumy z lekko spuszczonymi głowami.
Źródło: Kurs liturgiczny
Ps. ostatnie zapomniałem pójść przed ślubem do księdza powiedzieć, ze foce, a mnie nie znał. Spytał się podczas mszy u uprawnienia. Ughh róbta uprawnienia
Hej!
Jestem początkujący, a jutro musze zrobić kilka zdjęc na koncercie małego zespołu muzyki kameralnej w kościele. Mam do dyspozycji :
- Canona 550D + obiektywy 18-135 + 50/1.8 (jeszcze nie znam)
- kompakt olymus 560uz
Co wybrać ? Jaki aparat ? jaki obiktyw ?
Pomocy !!!
W fotografowanie ślubów się nie bawię (bo ani nie mam portfolio ani zbyt dużej szklarni, poza tym rodzina skutecznie wychowała mnie na ateistę i nie lubię kościołów)
- zostałem jednak zapytany przez znajomego o to czy bym nie zrobił zdjęć
podczas jego ślubu, na co zgodziłem się (usiłowałem się bronić).
Tutaj zaczynają się schody bo ni w ząb nie wiem jak wygląda ceremonia ani
nawet jak zwracać się do duchownego i jak z nim rozmawiać - najgorsze jest
to, że chyba mi kurs liturgiczny w niczym tu by ni pomógł bo (i tu mi się nieco
włosy na głowie zjeżyły) ślub odbędzie się w cerkwi czyli w obrządku prawosławnym...
(pół biedy gdyby to był ślub katolicki - kiedyś byłem ministrantem to nieco wiem o liturgii ale tu...)
stąd też moje pytanie - co robić? gdzie się dowiadywać?
//edit:
Jedyne czego się do tej pory dowiedziałem od znajomego, to to, że nie wolno przechodzić pomiędzy parą młodą a ołtarzem
Ostatnio edytowane przez Patryk_mirek ; 05-08-2008 o 23:41
To ja Wam opisze taka ciekawostke, wrocilem niedawno z Sycylii, gdzie bylem na slubie siostry mojej kobiety, wychodzila za wlocha. Powiem, ze sa oni wg mnie bardzo religijni, szczegolnie na poludniu i teraz... u nas w kosciele czytajac ten watek odnosze wrazenie, ze najlepiej byloby byc niewidzialnym i nieslyszalnym, to u nich, moje pierwsze zdziwienie bylo, jak fotograf-wodzirej (tak go nazwalem, bo wlasciwie to on prowadzil cala impreze), gdy robil zdjecia w domu, nie przejmowal sie zupelnie czasem.... proboszcz zaczeka... drugie zdziwienie, po przybyciu rozstawil z pomagierami (dodatkowe dwie osoby) przy oltarzu halogeny, a szczena wogole mi opadla, gdy w czasie ceremoni, kazal powtorzyc proboszczowi scenke, bo ten zaslonil mu akurat ksiazka jakis wazny dla niego moment.. pozniej mialem obawy, ze na weselu trzeba bedzie machac widelcem pod jego dyktando
, a dodam tylko, ze podobno facet jest rozrywany tam i na obrobienie fotek, dal sobie 3 miesiace... sam jestem ciekaw co wyszlo z tego
Aparat mam i ja
Nigdzie na świecie w kościołach nie ma tak przesadnie rygorystycznych obostrzeń jak u nas. Zasada jest jeszcze taka, że im mniejszy "grajdół" tym bardziej "srogi" jest proboszcz.
Jestem amatorem i czasami zdarza mi się robić zdjęcia w kościele z okazji komunii czy ślubu w rodzinie. Zawsze staram się robić to bez manifestacji, z jednego miejsca (bez biegania po kościele). Staram się też nie używać flesza chyba, że jest tak kiepskie oświetlenie, że nie ma innego wyjścia. Tylko jeden raz miałem "przygodę" z kościelnym, który zbierał datki. Przechodząc obok mruknął pod nosem - "nie fotografować". Zrobiłem grożną minę i pół kroku w jego kierunku na co on szybko uciekł w tłum. Nikt mnie dotychczas nigdy nie zapytał o legitymację czy zezwolenie ale myślę, że jeśli ktoś zachowuje się przyzwoicie i nie przeszkadza w ceremonii to nie może być obiektem ataku księdza. No chyba, że znajdzie się jakiś niezrównoważony. Pamiętam też, że raz zdarzyo się tak (ja wtedy byłem tylko uczestnikiem a nie fotografem) iż na samym początku ceremonii ksiądz oznajmił, że podczas mszy fotografować nie wolno.
Ostatnio edytowane przez Preskaler ; 07-11-2008 o 00:40
Porównanie Kościoła do jak napisał Preskaler "grajdołu" jest chyba nie na miejscu. Trzeba mieć świadomość co to za miejsce i co się tam odbywa.
Ksiądz jak ksiądz tez człowiek a każdy jest inny - jeden czuje że pracuje w parafii dla ludzi i jest jakby "na urzędzie", drugi czuje że jest u siebie, sam decyduje co i jak. Pomijając sprawę posiadania licencji na jednego trzeba mieć sposób i na drugiego.
Pzdr.M.S.