Posiadajac cyfre to nie znaczy ze mamy naciskac spust migawki bez opamietania - tutaj tez mozna i nalezy zastanawiac sie za kazdym razem.
Uwazam ze jednak cyfra ulatwia poznanie sprzetu i przyspiesza nauke, doswiadczenie.
40D|BG-E2N|70-200/2.8 IS L|24-105/4L IS|17-55/2.8 IS |85/1.8|50/1.4|430EX|580EX II|Sherpa 600R
W analogii też można strzelać bez zastanowienia. Tyle, że taka nauka mocno bije po kieszeniPewnie, że z cyfrą jest łatwiej
Ale kosztów analogii bym nie demonizował.
Tak naprawdę, wystarczy przeliczyć, ile robisz zdjęć i od razu będzie wiadomo, czy przy konkretnej (szacunkowej) ilości, koszt filmów ma decydujące znaczenie.
Zaczynałem od 300 + 50 1,8 - to kapitalny zestaw do nauki podstaw fotografii. Zmusza do myslenia przed nacisnięciem spustu - nie tylko ze względu na koszt materiałów :-) Co do gripa - przydaje się jak najbardziej - po pierwsze baterie paluszki są o niebo tańsze niż te małe, a po drugie 300-ki nie ma tak za bardzo za co chwycić jak sie ma duże dłonie. Na cyfrówkę przyjdzie czas - ja do tej pory wpadam w zachwyt oglądając swoje slajdy rzucane na ścianę - kolory Velvii są nie do przebicia :-) A plastikowa pięćdziesiątka na analogu jest optycznie świetna.
5d2 + 6D + 24-70 2.8 + 70-200 2.8 IS II + 24 1.4 + 50 1.4
flickr
takie moje zdanie co do nauki i łatwości uczenia się na analogach,
Jeżeli ktoś chce się nauczyć, zgłębić zagadnienie fotografii to również może to zrobić na cyfrze – przecież cyfrówki mają tryb M. Pisanie żeby ktoś kupił analoga tylko z M bo wtedy lepiej się nauczy to moim zdaniem jakaś głupota jest. Byłaby to prawda gdyby aparat cyfrowy nie posiadał trybu M. Lustrzanka analogowa nie daje żadnych lepszych, większych możliwości niż lustrzanka cyfrowa. To nie aparaty się różnią tylko nośniki. NOŚNIKI SIĘ RÓŻNIĄ.
W mojej ocenie klisza wygrywa z matrycą (nie aparat analogowy tylko klisza) jeżeli chodzi o rozpiętość tonalną, szum/ziarno, kolorystykę (o ile nie lab nie zepsuje filmu przy wywołaniu) ale przegrywa ceną.
Lustrzanka cyfrowa daje nam kolosalną przewagę w nauce bo możemy do woli eksperymentować z ustawieniami podczas naświetlania nie bojąc się że koszty eksperymentów dokonają drenażu portfela. Moim zdaniem doskonalenie warsztatu polega na wykonywaniu większej ilości zdjęć – oczywiście nie piszę o bezmyślnym pstrykaniu setek zdjęć „bo może coś wyjdzie”. Im więcej zdjęć tym większa praktyka, im większa praktyka tym lepiej naświetlone zdjęcia.
Żeby wiedzieć które zdjęcie jakie miało parametry naświetlenia potrzebny jest EXIFF. W analogu można go sobie przygotować ale zajmuje to naprawdę sporo czasu. Po każdym zdjęciu zapisać chociaż czas i przysłonę, a dobrze byłoby też zapisać odchylenie od wskazań światłomierzato nie ułatwia to utrudnia.
Ponadto klisza poprzez większą rozpiętość tonalną pozwala na większy błąd w naświetleniu niż cyfra.
o fotografii im więcej wiem tym mniej wiem a efekty coraz gorsze
z tym, że wbudowane w dslr jak i w analoga serii EOS, tryby automatyczne i AF skutecznie zniechęcają do używania trybu M. Dlatego napisałem o aparacie manualnym. I taki jest najlepszy do nauki fotografowania. Bo jeżeli ma to być EOS, to masz rację, dslr lepiej ponieważ ma exif i efekty widać od razu. Z jednym wyjątkiem - cena kliszy skutecznie zmusza do zastanowienia się nad kadrem.
Pozdrawiam
Riccardo
--
Fuji & Ricoh
Moim zdaniem masz dwa wyjścia.
Pierwsze: manualny analog bez AF + stalka 50mm. Wadą tego rozwiazania jest to, że szko do niczego Ci się później nie przyda, ale z drugiej strony nie powinno byc drogie.
Drugie: nie lecisz w tym roku do Egiptu, kupujesz cyfrę z kitem i szybciutko dokupujesz 50/1,8.