w przeciwieństwie do Ciebie, kolego oskarkowy, Wiedeń pierwotnie sprawił na mnie przygnębiające wrażenie, ot duże, szare miasto z pięknie zaniedbanymi kamienicamiFreyng to wyjątek, jeden z wielu, ale tylko wyjątek. Owszem, można chodzić po katedrze św Stefana i dziesiątkach innych kościołów, można łazić po Am Graben, Hofburgu czy Schonbrunie i jak japończyk z aparatem na szyi i rozdziawioną gębą robić zdjęcia tego co można kupić w każdym kiosku. I zaiste, masz rację, tydzień na to nie wystarczy. Mnie trzeba było roku żeby polubić to miasto i na pewno nie za to czym Ty się zachwycałeś. W Wiedniu trzeba wejść w podwórka, zaułki, klatki schodowe, trzeba poznać to miasto od tej drugiej strony, której turystom się nie pokazuje. A przede wszystkim, w Wiedniu trzeba zamieszkać, a nie przyjechać na tydzień i gonić po kilkanaście godzin dziennie z aparatem i pstrykać. Masz rację, Wiedeń to perełka architektoniczna, rzecz tylko w tym co się chce pokazać i jak. Ty jesteś od miejsc pięknych a ja od podwórek. Chociaż prawdę mówiąc, Twoje zdjęcia wnętrz kościoła greckiego w Wiedniu (pozwoliłem sobie odwiedzić Twoją galerię internetową), który jest perełką w pełnym tego słowa znaczeniu, sprowadziły go do roli taniego świecidełka ze straganu odpustowego. Najważniejszą rzeczą w tym wnętrzu jest skąpe światło wpadające przez mały świetlik w dachu i nadające temu miejscu tajemniczości i niesamowitej atmosfery. Kolory są stłumione przechodzą w głębokie cienie i to oddaje charakter i atmosferę tego wnętrza a nie bajecznie kolorowy HDR. To nie jest to miejsce.
Pozdrawiam i zapraszam do Wiednia.
Ewo, ależ ja uwielbiam PSa, ale nie do poprawiania rzeczywistościMogę ją zmieniać w PSie, ale nie poprawiać
![]()