Kurde to ja taki stary już jestem, żeby do mnie prze Pan walićNa forum mówimy sobie przez Ty - to zwyczaj stary jak internet i to zanim internet stał sie publiczny
Co do pytania to... odpowiedzi, o której sam byłbym pewien, że to dokładnie tak jest to nie znam. Wydaje mi się, to trochę gdybanie, że jest kilka rzeczy:
1. Klatki z kliszy (nawet na papierze) raczej nie oglądało się w tym co teraz nazywamy 100%.
2. Skan z kliszy w labie to już jest obróbka i coś tam może byc i zwykle jest podostrzane przez soft skanera
3. Matryca a film - klisza jest dość "przestrzenna" i lepiej rysuje, ma większą dynamikę plus lepiej znosi drobne wady obiektywu. Warstwa światłoczuła to warstwa o jakiejś tam grubości. Matryca jest paskudnie płaska (ok. dla upierdliwych - wiem, że jest filtr AA i mikrosoczewki) - same elementy światłoczułe są plaskate. Rysunek i plastyka zdjęcia siłą rzeczy musi być inna.
To wszystko, zusamen do kupen, może stwarzać wrażenie, że więcej zdjec jest poruszonych. Też miałem podobne wrażenia, że mi wzrasta ilość zdjęć poruszonych ale jak się im lepiej przyjrzeć to one są bardziej nieostre niż poruszone. Może też to czego emulsja "nie zdążyła złapać" na cyfrze łatwiej zobaczyć bo kontrasty większe. Teraz taka moda nastała, że zdjęcie musi być ostre jak żyleta (mnie zęby bolą jak to widzę) i te minimalne poruszenia poprostu łatwiej zobaczyć.
Pozdrawiam