Szczerze współczuję, czy ktokolwiek ma dużo kasy lub mniej to i tak przypuszczam, że przywiązuje się do sprzętu i dba o niego jak może.

Stosuję futerał, w którym wkładki amortyzujące (na rzepy) powoduję, że aparat w nim jest jakby zawieszony, przez to futerał jest znacznie większy od aparatu z obiektywem, coś za coś.

Nigdy, ale to przenigdy nie zostawiam sprzętu położonego gdzieś na brzegu stołu, chociaż jest brak np. dzieci w domku, które by mogły...

W plenerze ZAWSZE najpierw wyciągam pasek nośny aparatu, zakładam na szyję i dopiero wówczas wyciągam aparat z torby.
Torbę nigdy nie noszę na jednym ramieniu, lecz „przez głowę” – na skos tułowia.
Jeszcze parę innych nawyków sobie wpajam (bezpieczeństwa), ale to już indywidualna sprawa.

Fotografować dalej, wiem, że gdzieś tam z tyłu głowy będzie przez jakiś czas myśl, że a nuż sprzęt jest nie do końca sprawny – może minie.

Jeszcze raz szczerze współczuje. Było napisane powyżej, uszkodzenia wynikłe z winy użytkownika nie podlegają gwarancji.

PS Żebym orła wykręcił to i tak będzie, co ma być, ale staramy się ze wszystkich sił zapobiegać podobnym katastrofom.