I po kolejnej wizycie z Berlinie. Był problem z 40D + 24-70 f/2.8, większość zdjęć była lekko mydlana. Więc aparat 15 kwietnia wraz z obiektywem trafił do serwisu, a razem z nim pendrive z przykładowymi zdjęciami. Niestety ponownie okazało się, że aprat musi być "sprawdzony", czyli czy europejska dystrybucja oraz czy nie kradziony.

Z powrotem odebrałem 21 kwietnia. Zgodnie z papierami regulacji poddano aparat i szkło. Przy okazji okazało się, że serwis sam z siebie wymienił ciężko chodzący spust (mi nie przeszkadzał). Pendriva odzyskałem i tu niespodzianka, na nim były zdjęcia z tablic testowych.

Teraz aparat trafia w punkt, nie ma zadnych problemów z mydłem. Żyletą bym tego nie nazwał, w końcu prawdziwą żyletę da mi tylko stałka. Ale jest o wiele lepiej niż było.

PS. Ponownie ten sam problem z obsługą. Aprat przyjmowała kobieta mówiąca po angielsku, wydawała mówiąca wyłącznie po niemiecku.

PS 2. Oryginalna muszla oczna do 40D u nich kosztuje 11,90 ojro. ??: