Nie chce tworzyc nowego wątku a skoro tutaj już poruszaliśmy podobne kweste to się dopisze. Otóż dzisiaj przeżyłem, jak w tytule, 3 razy chwilę grozy!
Robiłem dzisiaj ślub no i tak w 3/4 ceremonii w kościele aparat się zawiesił(to chyba będzie najlepsze określenie) Po prostu "zamarzł" Po naciśnięciu spustu do połowy AF nie zaskoczył, po naciśnięciu do końca nic. ) reakcji na każdy przycisk. Wyłączyłem go i włączyłem i nic - to samo. Więc wyjąłem baterię - uff działa! No ale zrobiłem moze ze 30-40 zdjęc i w połowie składania życzeń znowu to samo. Postępowanie identyczne do poprzedniego - zaczynam się już baaardzo nie pokoic! Potem na szczęście nic się już nie dzieje - aż do dosłownie końcówki oczepin! Już tuż tuż do końca, karta 2GB prawie pełna, naciskam spust i nic! Odsuwam aparat od oka i wszystko wygląda normalnie. Naciskam view i na LCD komunikat - Karta niesformatowana! Sformatuj kartę w aparacie! Pełna panika - ponad 500zdjęc, cała impreza, żadnego backupu. Wyłączam aparat, włączam, view i to samo! Na małym ekraniku mruga - Err Cf! Pełna panika! Wyjmuje baterię i na szczęscie działa. Zdjęcia są, robię dalej ostatnie 5zdjęc. Od razu zgrałem kartę jak przyszedłem teraz do domu ale to co przeżyłem, to gdybym miał słabe serce to by mi wysiadło. Te ostatnie 5zdjęc zrobiłem poruszone - efekt drżenia rąk. W poniedziałek jak wrócę ze szkoły to chwytam za telefon i kręcę na Żytnią! Co to ma byc? Aparat świeżynka prawie - 5-6tys. klapnięc i takie cyrki? Na pewno tak tego nie zostawię!

P.S. Czy orientujecie się czy mogłoby to byc spowodowane tym, że musiałem biec na przystanek autobusowy żeby zdąrzyc no i potem od przystanku do kościoła? Może to byc wina nadmiernych "wstrząsów" Moje podejrzenia jeszcze kieruję w stronę wilgoci. Otóż niedawno dopadł mnie deszcze jak wracałem ze zlecenia i trochę plecak mi podmókł ale sprzęt od razu rozkręciłem a na baterii dodatkowo od razu położyłem woreczek z silikonem... (Chociaż tutaj snuję dla mnie dziwne domysły bo nie raz starym 300D fociłem na deszczu i nic się takiego nie działo...) Bo nie chciałbym wysłac na Żytnią np. a oni mnie skasują na kilka stówek bo stwierdzą, że to moja wina...