W środę kupiłem 50-tke Sigmy. Podczas testów już zauważyłem "mały" FF. Niby standard. O ile w sklepie wszystko wydawało się ok, o tyle w domu ciężko było trafić w punkt. W związku z tym, trochę kombinacji z mikroregulacją AF (+17/20) i trafiała już w punkt. Jednak tylko z bliska, przy 4-5m miałem już ogromny BF. Odniosłem obiektyw do sklepu aby mi wymienili na inny i w sumie ten drugi wydaje się lepszy. Również mam mały FF, ale już mniejsza regulacja i również wydaje się ok. Jednak jak strzelałem sobie w sklepie to mówię do gościa, że stanę dalej i sprawdzę jak zachowa się na odległość a on do mnie, że to portretówka i żeby nie dać się zwariować bo powinna łapać ostrość do 3m a później to już nie dajmy się zwariować bo to obiektyw typowo portretowy.
W sumie fakt, obiektyw portretowy, ale aby nie móc zrobić żadnego zdjęcia z paru metrów to chyba coś nie tak? Czy to ze mną jest coś nie tak? Ja kupiłem go głównie po to, aby robić różne zdjęcia - generalnie miał/ma być to uniwersalny obiektyw. Jutro wybieram się na chrzciny, ciekawe czy wyjdzie mi coś dobrego z niego.
Z bliska zdjęcia wychodzą świetne, ostre, fajna GO n o i bokeh OoOooOo. Jednak AF to jak wrzut na dupie!
Gość w sklepie stwierdził wg mnie trafnie jedną rzecz "że trzeba dobrać odpowiedni egzemplarz do aparatu, a wtedy to już można zapomnieć o 50-tce Canon'a". Niestety tylko trzeba mieć szczęście aby ją dobrać. Zobaczymy po jutrze czy pójdę do sklepu znowu wymienić obiektyw czy już zostanie.