Hmm, jest w tej dyskusji (i wielu podobnych na prf(c)) coś co mi się nie podoba. Wszyscy się zastanawiają "co wolno", "co na to prawo" itp. - a jakoś mało kto wpadnie na to, żeby się zastanowić "co wypada"Sporo widuję (i chyba tutaj też się zdarzało) tzw. "streetphoto" polegającego na tym, że pstryka się fotki starszym, biednym, żebrzącym ludziom, którzy (i widać to wyraźnie na zdjęciach) sobie najwyraźniej tego nie życzą. Co więcej, można się wtedy czuć o tyle "bezpiecznie", że wiadomo, że taki ktoś nie pójdzie do prawnika żeby ścigał fotografa, bo go po prostu na to nie stać. Dla mnie to żenujące, porównywalne z bandą dresów atakujących słabszych, nie dbających o to "co wypada", ale tylko o zaspokojenie własnych chęci.
Ale nawet nie o to chodzi. Dlaczego jeśli ktoś nie życzy sobie być fotografowanym, Wy musicie "wiedzieć lepiej" (nie z punktu widzenia prawa, ale zwykłego dobrego wychowania)? Przecież to jest hmm.. no brak mi słów, ale graniczy między chamstwem i bezczelnością.
Howgh, trochę poważnie mi wyszło ;-)