W tym roku byłem na obozie wędrownym w górach i w sumie teraz trochę żałuję, że zabrałem ze sobą tak wiele: 450D, S10-20, 50 1.8, T70-300, Speedlight i jakieś tam dodatki. Na wszelki wypadek miałem jeszcze kompaktowy zapas. Podczas codziennej wędrówki aparat wisiał na szyi, a obiektywy przymocowałem tak, żeby były w zasięgu ręki.
Były momenty, w których najchętniej wyrzuciłbym sprzęt, ale jakoś wytrzymałem ten marsz przez blisko 150km.
Z całej fotoekspedycji jestem zadowolony, jednak wydaje mi się, że następnym razem zredukuję noszenie takiej ilości sprzętu na rzecz jakiejś zaawansowanej "małpki".