Tak mi się też zdaje, że kluczowa kwestia to co to znaczy dźwiganie sprzętu w górach. Ja zresztą mam coraz mniejsze ciśnienie na zabawę w tragarza. Powoli dochodzę do wniosku, że im mniej tym lepiej. Dla mnie zestaw marzeń w góry to Pentax K7 i te uszczelnione kity. No cóż wada tego zestawu jest podstawowa - nie Canon.
Ponieważ nie chce mi się dźwigać moich cegieł (np. 40D z eLami) to myślę o modyfikacjach w sprzęcie i jakimś zestawie w góry. Mam pomysł na coś takiego - 500D +15-85 +70-300 DO. Być może ulegnie on modyfikacji ze względu na możliwe premiery 550D i 60D. Chociaż jak 60D bedzie taką cegłą jak 40D to odpada - wątpię (choć bardzo bym chciał) żeby poszli w coś a'la K7.
Co do pytania z tematu wątka - to najwięcej dźwigałem w czasach analoga. I to z okresu przedcanonowego. Zabierałem wtedy Exę 1C i Practicę, statyw i kilka szkiełek np. 20, 35, 50, 85, 135, 200mm, a bywało że i lustrzaną 500-tkę. Pomiajam już zupełnie chore pomysły zabierania w góry Pentaconsixa z obiektywami.... ..... jak teraz to piszę to sam się śmieję
.