Nie ma zwycięzców w tej dyspucie....
Zdecydowanie na kotlety zabrałbym Jedynkę Marka III i to z tym cropem nieszczęsnym (fakt, tu 5D i 35L wyjdzie ładniej plastycznie - ale czy aż tak? ), a to dlatego, że wiem iż*jego AF mnie nie zawiedzie i jego szybkstrzelność także.
5D to aparat ze swoimi wadami idealny do 1000ca zastosowań, ale jeśli miałbym dać parze młodej dupoplastycznie zrobione zdjęcia i na 70% ze spudłowanym AF to miast 5D wybieram zdecydowanie Marka. Ilu z nich zuważy różnicę w plastyce? Jeden procent? Nie więcej...
Co nie oznacza, że 5D nie radzi sobie na kotletach, bo to nie prawda... Radzi i to wyśmienicie. Ot po prostu większy komfort psychiczny z udanych zdjęć ma się wtedy, gdy narzędziem jest Mark i tyle. Proste to jak budowa cepa - ludzie wolą Hilti do wiercenia dziur, choć w dłoni tak przyjemnie leże Bosch..
Przyjaciel z kadru fotografuje leica m8 i radzi sobie wyjątkowo dobrze przy dynamicznych zdjęciach (np. taniec nowoczesny dzieci). Choć sam przyznaje, że brakuje mu autofocusa i podglądu punktu ostrości (wszak spogląda przez zwykłą szklaną szybkę) - ale najważniejsze, że ma fun i dobrze się z tym aparatem czuje - a że nie wykonuje zleceń, a jedynie zdjęcia do albumu, to ma luz - czego i Wam życzę
Pozdrawiam
PS. Aha, nie fotografuję kotletów.