dzięki, dodam niezadługo jakieś opisy to może to będzie ciekawsze:-)Zamieszczone przez satriani
to były fajne wakacje, ale sprawa fotografowania została spaprana jakościowo przeze mnie, jak to teraz oglądam to ból. niestety miałem 300D dopiero tydzień, wszystko w biegu, więc przypadkowość ustawień jest porażająca... po przyjeździe szok terminiczny, nie spodziewałem się takiej dawki słońca i temperatury - jak wylatywaliśmy było 11 stopni... darowałem sobie wrzucanie zdjęć z cyklu "żona na tle piramid" bo wiadomo - takich MUSIAŁO być najwięcej :-) zdecydowanie nie byłem przygotowany na tak dużą zawartość słońca. nie miałem filtrów szarych a tam momentami na ISO100, f20 miałem czas 2000 i przepalone obiekty. szczególnie w otwartej przestrzeni. polar trochę dawał, ale nadal za mało.
niestety nie odważyłem się fotografować w ortodoksyjnych dzielnicach Kairu, bo się po prostu bałem - byliśmy z żoną jedynymi "białasami" w zasięgu wzroku, więc i tak już było dziwnie. tak w ogóle to kraj kontrastów strasznych, w promieniu 10 metrów kupa wielbłądziego gnoju, na tym siedzi koleś, obok stoi nowy merol 8v z arabii saudyjskiej, a obok straganik z jedzieniem. wszystko w uliczce o szerokości, że się samochód jeden jedwo mieści.
aparat parę razy odmówił posłuszeństwa, ale się nie dziwię: 60 stopni w Dolinie Królów. musiałem schować się w cień na kwadrans. a ponoć mieliśmy szczęście: fala chłodów była tylko 40 stropni.
następnym razem (bo będzie) to nastawiam się w 90% na focenie, tym bardziej, że żona jest już zarażona, dostała moje 300D, bakcyl połknięty.
pozdrawiam