Drodzy koledzy, tam trzeba było zapomnieć o jakichkolwiek krokach, wszystko w ruchu a obok stóp koleiny o głębokości do 1.5 metra wypełnione ilastą mazią.

Ponadto za mną „kładli” drzewa i oni denerwowali się na intruza.

Tak się zaplątałem w tych trzęsawiskach, że nie mogłem znaleźć drogi odwrotu – wokół głębokie koleiny.

To dzięki temu poniżej uczynnemu Panu na moje wymachiwanie rękoma, podjechał do mnie – opuścił schodki i zawiózł mnie na bezpieczny grunt, byłem w domu rozpoznawalny.:wink:


Uwaga – zdjęcie zamieszone bez zgody fotografowanego.
Nigdy nie byłem w sądzie, więc...