e tam kilka ledwie dwa![]()
e tam kilka ledwie dwa![]()
na a mój juz sprzedany. a dokładniej to co z niego zostało.
cóż bedzie trzeba kupic nowego. najpewniej identycznego mzoe tym zrobie wiecej niż 1472 zdjęcia.
watek raczej do zamknięcia ku przestrodze do poczytania w wolnej chwili.
Nowe 400D z cashbackiem już za 1500 dostaniesz![]()
Szkła: 10-22 + Σ 17-70 + Σ 50/1.4 + 100 macro + takie tam
Dodatki: 400D + grip + 580EX II + takie tam
Puzzle Canona: 50/1.8, 3 kawałki, od lat 6.
Nie raczej nie ;D tym razem bedzie albo znowu 30d albo 5d ze wskazaniem na to pierwsze...
Aj przepraszam, to chyba ta godzinaPrzeglądałem obok jakiś wątek o 350D i widocznie zlały mi się w jedno. To i to na 3 i kończy się na 0, można się pomylić :P
Szkła: 10-22 + Σ 17-70 + Σ 50/1.4 + 100 macro + takie tam
Dodatki: 400D + grip + 580EX II + takie tam
Puzzle Canona: 50/1.8, 3 kawałki, od lat 6.
Witam!
Dopiszę moją historię.
350D + kit spadł z pomostu do jeziora. Szybka akcja ratownicza, po 2sek aparat wyciągnięty z wody, bateria i karta out, zestaw rozmontowany, woda była wszędzie (kit jest wyjątkowo nie szczelny:P). Po 2godz. aparat był już rozkręcony (tylnia ścianka zdjęta) i leżał w otwartym woreczku z ryżem w bardzo małym pomieszczeniu, dość suchym i dodatkowo ogrzewanym farelką. Po tygodniu takiego suszenia aparat zmontowałem i... działał jak nowy. Przez kolejne dwa miesiące zrobiłem nim ok 2000 zdjęć, z różnymi obiektywami, z lampą... wszystko śmigało (nawet grip Delty działał poprawnie), słowem... jakby nigdy nie pływał:P Dostałem nieco gotówki, 350D został pogoniony i zakupione 40D.
Po 7 miesiącach nagle się dowiaduje, że aparat przestał działać, a jakiś pan w jakimś nędznym serwisie powiedział,że to korozja...(albo nie wiedział co padło, dowiedział się z ust właściciela że aparat pływał i wpisał w ekspertyzie, że to wina korozji), ale nagle po 7 miesiącach i po 7,5k zdjęć? Sumienie mnie ruszyło... oddałem większość kasy, odebrałem aparat i... z zewnątrz zero śladu korozji (styki baterii, karty, obiektywu, USB, lampy - czyste). Jutro kupię śrubokręty,zajrzę do wnętrza i podzielę się wnioskami z oględzin.
Gdzieś czytałem o 30D który wpadł do morza północnego i działał sporo ponad rok (i pewnie działa do dziś, czyli prawie 2 lata).
nie no... ja do czegos takiego dopuscilem i od tego momentu minelo okolo 14 miesiecy. 30D dziala nadal jak zloto, za wyjatkiem wbudowanej lampy, ktora sie nie chce wyciagnac.
gorzej wypadek przetrwala Tokina 12-24, ktora mimo serwisu nadal potrafi zawiesic body (prawdopodobnie chodzi o problem ze smarem na listkach przeslony).
nota bene... obiektyw zdradzil mnie dokumentnie (w wyniku czego wyladowal w serwisie) niemal dokladnie 3 miesiace po wypadku. co gorsza, w momencie kiedy stalem przed tym oto widokiem:
http://www.panoramio.com/photo/18730630
na szczescie, mozna bylo mimo uszkodzenia komunikacji z body zrobic zdjecia![]()
korozja działa przeważnie z opóźnieniem
wystarczyła kropla wody na układzie scalonym która weszła w reakcję z brudem i po pewnym czasie mogło dojść do przerwania ścieżki.
imo sprawdzanie styków nie prowadzi do niczego - nie wiem jak dużo korozji by na nich musiało być żeby aparat przestał działać.
Sam utopiłem 350. Po wysuszeniu działała bez problemu ale i tak wolałem ją wysłać do serwisu na czyszczenie elektroniki.
kosztowało mnie to około 100-200 zł a aparat działa do dziś (czyli jakieś 2,5 roku). Dostał go mój siostrzeniec bo nigdy by mi nie przyszło do głowy sprzedawanie go z wiedzą że robię komuś niemiłą niespodziankę z opóźnionym zapłonem.
o fotografii im więcej wiem tym mniej wiem a efekty coraz gorsze