jak mogę dodać swoje trzy grosze do tej rozmowy..
z własnego doświadczenia wiem że kwestia posiadania jakiejkolwiek zgody na wykonywanie zdjęć podczas co ciekawszych imprez spotyka się z "uprzedzeniami" - inaczej tego nazwać chyba nie można. Zwłaszcza jeśli chodzi o samych organizatorów.. siedzących w biurach, w których to sprawa zaczyna się i kończy właśnie tam.
O tyle o ile, sami artyści, czy też osoby ogólnego zainteresowania nie mają większego z tym kłopotu - oczywiście pod warunkiem poszanowania ich osoby, to urzędasy na wszelkie sposoby próbują pozbyć się dodatkowej pracy.
Zajmuję się raczej imprezami, koncerty czy też szeroko pojęta reporterka, i nie raz próbowałem uzyskać jakąkolwiek zgodę - bardziej wejściówkę za barierki, pisząc to po setki maili, dzwoniąc po organizatorach.. i niestety na nic się to zdaje. Organizatorzy odsyłają do managerów - ci do organizatorów, i tak koło się zamyka.
Co prawda przyznać muszę że z menagerami można się jakoś dogadać, ustalając pewne zasady i warunki focenia..
Ja z własnego doświadczenia wiem że pisanie, proszenie nie ma większego przebicia niż po prostu, nazwę to "socjotechnika na miejscu"Bo wiele zależy od nas samych, to jak wkręcimy się w miejsce w którym chcemy pstrykać.
dSLR'y mają to do siebie że w śród osób nie mających totalnie pojęcia o fotografii wprowadzają "podziw" czy popłoch.. Ludzie ulegają pozorom i to chyba jedna z moich najskuteczniejszych wejściówek, oczywiście do tego dochodzi pewność siebie, ale przede wszystkim kontakt z ludźmi. Trzeba się dobrze wkupić w grono osób "odpowiedzialnych" jak na przykład ochroniarzy
To może brzmi trochę abstrakcyjnie, ale nie raz piwko czy papieros otwierał mi drogę za bariery.
Ale wiadomo że ludzie są różni i nie zawsze to skutkuje, i tu tylko zawziętość i determinacja może pomóc.
Chcąc robić zdjęcia w takich okolicznościach po prostu trzeba pamiętać nie tylko o przedmiocie zainteresowania, trzeba mieć łeb na karku, oczy dookoła głowy i dobrą gadkę![]()
Nie chwaląc się:P Kiedyś za "piwko" tak się wkręciłem że ludzie wręcz zabiegali o moją obecność, pokazywali mi dobre miejscówki, zapraszali za scenę, czy nawet pomagali mi się dostać na dach jednego z budynków przy którym odbywała się impreza.. tak więc zdjęcia to nie tylko zdjęcia ale i przygoda hehe