Jako że się dość rozpisałem, to pogrubię co ważniejsze fragmenty mojego eseju, żebyście nie musieli czytać całego jak nie chcecie.

Z góry dziękuję tym, którzy przeczytają cały mój esej i odpowiedzą wyczerpująco na pytania na dole.

Miałem sobie Ilforda Deltę 3200/36. Robiłem nim na 300V na plenerze w Przyłękach koło Bydgoszczy. Łączny czas focenia szacuję na 4h. Pojechałem do MediaMarkt (tak, wiem, wieeelki błąd, ale WSZYSTKIE laby które znam oferują podobny profesjonalizm) i oddałem rolkę kobiecie (kolejny błąd :P). Dostałem kwitek. Dzisiaj pojechałem odebrać negatyw. Inna kobieta (no nie, znowu?!) po dwuminutowym szukaniu znalazła moją kopertę. Okazało się, że klisza nie jest naświetlona, nie ma na niej zdjęć, nie jest też prześwietlona, gdyż jej przezroczystość wskazywałaby na to, że film po prostu nie widział światła. Po prostu tak jakby ktoś oddał nowokupioną kliszę do labu. Stwierdziłem, że może być z tego fajna intryga i zapłaciłem grzecznie te 2.99pln zabierając paragon, negatyw i kopertę. W domu zauważyłem, że na kopercie jest napisane chamsko : TYLKO C41. Od razu zorientowałem się, że pani, która przyjmowała rolkę była niedostatecznie wykwalifikowana żeby stwierdzić, że Delta to film do obróbki ręcznej, a nie do C41. Informując o całej sprawie starszego, ten ostatni się napalił, gdyż on jeszcze bardziej lubi takie zadymy. Zadzwonił do MM i po 5min rozmowy nic się nie dowiedział. Postanowiłem sam wyegzekwować zadośćuczynienie. Udałem się do zaprzyjaźnionego labu w celu wydania ostatecznej ekspertyzy co do błędu MM. Takową uzyskałem, ale tylko słownie(a nie tak jak chciałem, na piśmie), gdyż pracownicy tego labu stwierdzili, że pracownicy MM nie mogą być aż tak głupi żeby nie wiedzieć, że istnieje coś jeszcze oprócz C41. Pojechałem do MM, rzuciłem im "dowody" na ladę, powiedziałem, że to ewidentnie ich wina i czekałem grzecznie na jakiś kontrargument. Odziwo, pani i pan stwierdzili jednoznacznie, że wina leży po stronie MM. Zapytałem się więc co mogą zaoferować wzamian. Pani zadzwoniła do kierownika, który po kilku minutach zaoferował mi inny negatyw do wyboru (w ramach rekompensaty nośnika) oraz 10% zniżki na 100 zdjęć. Stwierdziłem, że to za mało, i że chcę rozmawiać z tym kierownikiem bezpośrednio, a nie przez pośrednika (ową panią) i jeszcze do tego przez telefon. Facet przyszedł, zaczął się uśmiechać i oferować mi jeszcze raz swoją propozycję. Krótko skomentowałem : "żaden z waszych filmów na hali nie przekracza nawet połowy ceny filmu który mi popsuliście, (i teraz uwaga : nie dałem się na chwyt marketingowy, tylko zadziałał we mnie instynkt prawdziwego mat-infa) a do tego oferujecie mi 4zł (100 x 0.40zł x 10%) w ramach rekompensaty za stratę 4h pracy podczas wykonywania zdjęć. Czy chciałby pan osobiście dostawać 4zł za 4h pracy?" (miałem ten tekst wymyślony już kiedy jechałem do MM autobusem :P). Zaczął się jąkać i powiedział, że też robi zdjęcia z taką zniżką i że od siebie więcej nie może zaoferować. To ja powiedziałem, że na razie podziękuję, zastanowię się i zdecyduję, czy przyjmę ich ofertę, czy wystosuję odpowiednie pismo drogą oficjalną.

A, dodam jeszcze, że przyniósł 2 filmy : Agfa APX 400/36 + Konica 200/36 (łączna kwota mniej więcej taka jak Delta 3200/36, ale 2 gorsze != jeden lepszy)

I teraz pytania :
Czy zaoferowali na prawdę tyle ile mogli?
Ile mogę od nich wyciągnąć, za "straty artystyczne"?
Jak ma wyglądać pismo i czy mam do niego załączyć kosztorys strat i co mogę do niego doliczyć? (bilety autobusowe do dojazdu do MM, rozwalone drzwi od bagażnika w jeepie brata Festyka, czas poświęcony na robienie zdjęć, niemożność wysłania zdjęć na konkursy fotograficzne, kasa stracona z powodu niewykorzystania rzekomo wynajętego studia fotograficznego i 10 modelek :P, ...)