Obserwuję ten temat i włos się na głowie jeży co ludzie sądzą o prawach autorskich. Postanowiłem więc zabrać głos.

Kradzież zdjęcia, portfela, komórki czy jakiegoś utworu - to wszystko się tak bardzo nie różni.
A dla przykładu podam taką oto sytuację z życia wziętą:
w roku 2002 mój przyjaciel opublikował na swojej stronie pewne zdjęcie, które bardzo przypadło do gustu jednemu z wydawnictw, z którym współpracował od lat - na tyle, że zaproponowali wykup zdjęcia na wyłączność (co już się zdarzało). Kolega się zgodził, odsprzedał zdjęcie wraz z podpisaniem stosownej umowy i oczywiście otrzymał za to naprawdę spore wynagrodzenie. Fotka zniknęła też ze strony autora.
Kilka tygodni później przyszło do niego pismo, iż nie dotrzymał warunków umowy i wydawnictwo żąda zwrotu należności wraz z karą umowną (była zdefiniowana w podpisanej umowie). Okazało się, że zdjęcie zostało opublikowane w innym serwisie, zostało zaczerpnięte ze strony kolegi, bez żadnej jego wiedzy, kiedy jeszcze było widoczne. Zwrot pieniędzy do wydawcy nastąpił (kolega chciał szybko załagodzić z nimi sytuację), jednak wydawnictwo które tak chętnie z nim współpracowało już nigdy więcej się nie odezwało, zaś sprawa przeciw serwisowi skończyła się w sądzie, gdzie okazało się, iż był to serwis niekomercyjny, prowadzony przez jakiegoś (za przeproszeniem) gówniarza 14 latka. Kolega swoich pieniędzy do dziś nie odzyskał (chodzi o dość sporą kwotę, za którą spokojnie kupiło by się dziś np. 5DmkII).

Więc nie mówcie mi, że obiektywnie kradzież zdjęcia jest mało szkodliwa, bo przecież zdjęcie zostaje u autora. A jeśli ktoś jeszcze jest przeciwny zdaniu np. Janusza, to po prostu życzę mu aby kiedyś spotkał się z podobną sytuacją na własnej skórze, a wtedy będzie szukał pomocy na forum i zostanie wyśmiany, bo przecież kradzież zdjęcia to nie kradzież portfela...

Sorki że tak ostro, ale należało się co niektórym pewne sprawy uświadomić.

"Raczej forsuje pogląd, że kradzież miewa różny "ciężar"."
- owszem, ale pamiętajmy, że nadal pozostaje zwykłą kradzieżą i może mieć naprawdę znaczne konsekwencje dla autora, nawet poważniejsze niż przy kradzieży jakiegoś przedmiotu.

Problemem naszego społeczeństwa jest fakt, iż internauci żyją w błogiej nieświadomości na temat praw autorskich i uważają, że gdy "pożyczą" sobie zdjęcie na stronę, to nic wielkiego się nie stanie. A najczęstszym spotykanym tłumaczeniem na naruszenie praw autorskich jest "nie wiedziałem" (przy czym na pytanie, czy słyszał o czymś takim jak prawa autorskie odpowiedź zawsze brzmi "tak").
Wiele już miałem sytuacji (pamiętam może z 15), gdy po mojej interwencji znikały z różnych serwisów moje zdjęcia umieszczone tam bez zgody. Jednak tylko w dwóch z nich padło słowo "przepraszam", w pozostałych najwyraźniej właściciele nie poczuwali się do winy.

Innym problemem jest również tzw. "niska szkodliwość społeczna czynu" i tym podobne sformułowania prawnicze. Często można usłyszeć głosy typu "a co mi zrobią, sąd umorzy postępowanie ze względu na niską szkodliwość" - nie tylko w odniesieniu do praw autorskich. Brakuje u nas poczucia karalności (nie mówiąc już o poczuciu moralności) i takie sytuacje niestety, ale będą się nadal zdarzały a jedyne co pozostaje, to je wychwytywać i tępić jak tylko się da.

Jestem pewien że wiele z opinii wyrażonych w poprzednich wpisach jeszcze zostanie zweryfikowanych przez życie. Tak naprawdę nikomu tego nie życzę, ale prędzej czy później ma szanse przytrafić się i tobie