Tak jeszcze kilka godzin temu nie czytając Twojego posta jeszcze raz przeanalizowałem zdjęcia i sytuację, podpiąłem 50mm/f1.8 i przy 1,8 porobiłem przez okno jakieś rzeczy wystające z balkonu itp. Dobre światło dzienne i powiem, że stwierdziłem jednogłośnie, że wszystko co było złe to moje błędy i prawa optyki ;-) (źle dobrana przesłona, odległośc no i mogłem ostrzyc na krawędź pomnika. Małe kontrasty między obiektem głównym a tłem też zmieniają rodzaj odbioru zdjęcia) Chociaż nadal jestem utwierdzony w przekonaniu, że to co widzę w wizjerze jest ostrzejsze i bardziej szczegółowe niż plik wynikowy. Nie wiem, może to "sprawka" wizjera? :-P Musze pstryknąc jakiś fot materiału czy włókien :-P Bo nie powiem irytuje mnie to bo chciałbym dostawac to co widzę w wizjerze potem na papierze :-P

P.S. Wniosek dodatkowy - rodzina jest zdjęciobójcza i może doprowadzic do zaburzeń psychicznych wpędzając w manię BF/FF :-P Najpierw każą Ci łaźic pół dnia i pocic ich na tle czegoś bądź rzeczy które Tobie się nie podobają i widac potem efekty odmóżdżenia i złą ocenę sytuacji xD (Bogu dzięki, że mam dziewczynę artystkę i pasjonującą się fotografią :-D) Na szczęście została mi po tym jeszcze odrobina rozsądku i po zimnej analizie stwierdziłem, że wszystko to mea culpa ;-) Mimo wszystko pokuszę się jeszcze jak będę w studio o jakiś test literek z aparatem na statywie :-P Tak dla pewności...