Chyba nie wyraziłem się tak jak chciałem. Stabilizacja, to stabilizacja i jest taka, jaka jest. Zawsze stabilizuje tak samo. Z tym tylko, że im dłuższa ogniskowa, tym wysoka skuteczność jest bardziej pożądana. Z mojego doświadczenia wiem, że gdy zakładam szkło 28mm na moją starą Praktikę, to mogę fotografować z ręki na 1/15s, a gdy opieram ręce o jakieś stabilne podłoże, to nawet na 1/8s. Przy 50mm dolna granica wynosi 1/30 a, a przy 200mm - 1/125s. Gdy używam moje S5, to stwierdzam to samo. Przy ogniskowej 36mm mogę stabilizator wyłączyć, natomiast przy 432mm (f:3.5) bez włączonej stabilizacji szanse są małe na nieporuszone fotografie. Podobne efekty stwierdziłem u mojego znajomego na jakimś wypasionym kompakcie Sony i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Myślę, że jeśli do najnowszego K20D wkręcę np. rurę Sigmy 800mm, to bez stabilizatora w normalny szary dzień nie da się zrobić zdjęcia „z ręki”. Prawda? A z włączoną stabilizacją da się, czy nie? O to mi chodzi.
Wydawało mi się, że w przypadku teleobiektywów, których średnica zazwyczaj wzrasta wraz z długością rury, skuteczność wbudowanych stabilizatorów powinna wzrastać wraz z ogniskową. Tak chyba jednak nie jest, co zdaje się potwierdzać test, który znalazłem w necie. Nie jest kompletny, ale to zawsze coś. Wyniki skuteczności dla matryc są takie, że spośród czterech testowanych luster najlepiej wypadło Sony Alpha100. I to lepiej niż Pentax K10D. Jak widać w poniższej tabeli wyniki dla szkieł są w niektórych przypadkach znacznie lepsze. Ale może nowy K20D i Alpha300 osiągnęły poziom niegorszy niż szkło Nikona.
Cały test znajduje się tutaj: http://www.popphoto.com/cameras/4615/image-stabilization-special-stop-the-shake.html
Pozdrawiam
Marek