Co za różnica - najważniejsze, że klient jest zadowolony :-) Znam taką inną szkołę, w Warszawie, skierowaną do amatorów. Nieważne co i jak - ważne, żebyś wyszedł z poczuciem dobrze wydanych pieniędzy.
Są jeszcze takie instytucje, że może nie do końca nauczą fotografować, ale np. przystojny fotograf skomentował, że Pani kursantka ma śliczny uśmiech, albo do twarzy jej w tym kolorze włosów... Co z tego, ze nic się nie nauczyła, najważniejsze, że "banan" jest przez cały tydzień. I o to chodzi - tak się robi biznes (wrrr!)
