Ach ta Opava, znajomy po technikum fotograficznym zamierza tam bić... wiele opinii słyszałem, jaki ten uni nie jest, a strona po prawie-polsku, normalnej wersji angielskiej się nie uświadczy.

Ja także maturzysta, głośno sprzeciwię się opiniom idź na poli/medycynę i zarabiaj tyle by strzelać fotki (na nk), nie poto rozmyślam nad tym kierunkiem, aby z głupia frant pójść na ścisłe gdzieś pod Górkami (no offence, jeśli ktoś z Górek x) ), bo nigdzie indziej się ktoś, kto teraz zaczyna kuć nie dostanie - moja znajoma rok młodsza codziennie po 3 godzinki siedzi, by na medycynę iść.

Zastanawiałem się nad EAF i warszawską AF, przy czym co do drugiego pewny nie jestem. Kraków mi blisko (Katowice), ponadto śliczne, wymarzone miasto na studia. Do Warszawy dalej, a więc i drożej. Tylko AF w Warszawie ma kierunki(kierunek?) jak wybić się na rynku/sprzedać swoje zdjęcia i jeszcze parę innych ponad wydział Krakowski.

Czy to jest ważne czy też dmuchane obietnice, po których dowiem się co to jest VAT, ile się dostaje za reportaż i tyle?

I jak z tymi perspektywami pracy?
Mój wszechwiedzący tatuś, które wie więcej niż kto inny o fotografii (bo w poligrafii pracował lat parę) stwierdził, że rynek przepełniony, skończę zbierając datki do pokrowca.
To prawda? Za granicą też? W końcu fotografowie wyjeżdżają poza granice naszego kraju i zdaje się, że wiedzie im się dobrze (choć słyszałem tylko o paru i nie wiem czy Konopka w kraju też by 'kokosów' nie zbijał)
A pokrewieństwo fotografa i operatora kamery? U mnie, w miasteczku pod Katowicami właściciel studia (chyba mu się dobrze powodzi, jak 2 maci + pcta ma?) opowiadał mi, że wpierw była fotografia, potem kamerowanie, lub na odwrót i całkiem zadowolony jest z takiego obrotu sprawy..

Nie wiem co o tym myśleć i dlatego pytam.

Pozdrawiam.