Jak sugeruję w obu przykładach, zdarzają się różne rzeczy i nie można ich wykluczać. Gadanie, że to byli doświadczeni i odpowiedzialni ludzie, jakoś do mnie nie trafia. A gdyby okazało się, że za sterami siedział ktoś inny? Ktoś, kto rozbijając samolot przegrał zakład z kolegami, bo sądził, że wylądowanie samolotem z wiatraczkami jest dziecinnie proste?